sobota, 28 marca 2015

3. Ty chyba nie myślisz że tak szybko ci ulegnę?

I feel a little dangerous tonight, (yeah) 
Feel like i wanna loose my shirt tonight. 
Had a little slow dance, little romance back to mine, 
Little wine feeling fine, 
Whats next undressed and just sex (oooohh)
I just want you for one night 
I don't want you for the rest of my life 
Don't wanna be with you (No) 
Don't wanna marry you (no way) 
I just want you for one night (wooo) for one night
I just want you for one night.
(ROOM 94 - One Night)

Gdy tylko zajęcia się skończyły, prawie wybiegłam ze szkoły.
-Hej Rav-cośtam - jęknęłam i odwróciłam się. Zobaczyłam Niall'a prowadzącego swój motor - Co? - zmarszczył brwi widząc moją kwaśną minę - Męczący jestem?
-Mam być szczera czy miła? - chciał otworzyć usta ale byłam pierwsza - Nie ważne. Czego chcesz?
-Zapraszam cię na imprezę w piątek.
Uniosłam brwi. Impreza?
-Oh?
-Nasza przyjaciółka ma urodziny. Organizuję jej imprezę.
-Naszej? - uniosłam jedną brew. Nie przypominam sobie żadnej..
-Mojej i reszty. Mackenzie Hicks, może kojarzysz? - pokręciłam głową. Nie obiło mi się o uszy - Nie ważne. Liczę że przyjdziesz - posłał mi kolejny uśmiech. Wywróciłam oczami.
-Muszę?
-Obowiązkowo. Poznasz całą ekipę, może im też zepsujesz humory jak to często uskuteczniasz z Liam'em czy Zayn'em.
-Jakoś tobie nie psuję - założyłam ramiona na piersiach i przekrzywiłam głowę bo rzeczywiście on i Roxanne byli jedynymi osobami w szkole którzy zauważyli moją obecność i byli dla mnie mili, reszta albo w ogóle nie zwraca na mnie uwagi albo.. a nie, ta reszta druga to Liam Payne i Zayn Malik.
-Bo jesteś zabawna ze swoim sposobem bycia. Twoje odzywki są śmieszne.
Wydęłam usta urażona.
-Twierdzisz że jestem śmieszna?
-Twój charakter - owszem. Masz być na tej imprezie - wsiadł na motor - Jeżeli nie zobaczę cię u mnie w domu o dziewiątej, to przyjadę, skopię ci tyłek i zawiozę na imprezę.
-Nie mam twojego adresu geniuszu - prychnęłam. Westchnął i wyciągnął z kieszeni telefon. Klikał coś chwilę na nim, potem zablokował ekran i ponownie wsunął komórkę do kieszeni. Patrzył wyczekująco na moją torbę. Uniosłam brwi gdy mój telefon za wibrował SMSem. Wyszarpałam telefon i otworzyłam wiadomość.
-Skąd masz mój numer? - odezwałam się po chwili gdy zapoznałam się z treścią, nie unosząc wzroku znad ekranu zapisałam numer blondyna.
-Magia - mrugnął i odpalił motor. Miał już odjeżdżać ale zatrzymał się - Podwieźć cię? - spytał. Dopiero po chwili gdy minęło oszołomienie po jego pytaniu skinęłam głową.
-Jakbyś mógł..
-Jasne, wsiadaj. Ale nie dam ci prowadzić - uśmiechnęłam się i usiadłam za nim - Chcesz kask? - uniósł go tak żebym zobaczyła.
-Nie. Lubię wiatr we włosach - zaśmiał się i założył go na głowę. Oplotłam ramionami jego brzuch przylegając ciasno do jego pleców. Ścisnęłam go jeszcze bardziej gdy ruszył. Oczywiście nie raz jechałam na motorze ale zawsze trochę się bałam. Gdy zatrzymaliśmy się pod moim domem musiałam się przytrzymać Niall'a.
-W porządku? - spojrzał na mnie rozbawiony. Nogi mam jak z waty.
-Taaa - wymamrotałam.
-Odprowadzić cię do drzwi? Ledwo stoisz..
-Nie spoufalaj się tak - jęknęłam słysząc Justin'a - Ravenna, wracaj.
-Nara Niall - pomachałam mu gdy odjeżdżał. Jus podszedł do mnie mrużąc oczy.
-Kto to?
-Mój kierowca - wyszczerzyłam się. Weszliśmy do domu - Jest Ta..? - nie skończyłam zdania bo zobaczyłam tatę ssącego twarz Channelli przy wysepce kuchennej. Już nigdy tam nie usiądę. Ludzie, tam się je!
-Cześć córeczko - tato objął swoją 'ukochaną' i spojrzał na mnie. Zrobiłam obrzydzoną minę i wielkim łukiem ominęłam ich idąc do lodówki.
-Myhm.. - zajrzałam do lodówki i przeszukałam prawie całą zawartość ale nie było mojej wody - Kto wychlał ostatnią butelkę mojej wody? - wychyliłam się by zmierzyć ich morderczym spojrzeniem. I nie Justin, to nie jest tak że ukryjesz ją za plecami, a ja nie zobaczę! - Jak mogłeś! Wiesz że zawsze piję ją po szkole! - krzyknęłam na brata.
-Napij się kranówy - odpysknął.
-Sam to pij!
-No chyba...
-Przestańcie się drzeć! - zawołał tata. Zatrzasnęłam lodówkę i oparłam się o nią - Kłócicie się o wodę? Serio?
-Przecież.. - zaczęłam podniesionym głosem ale znów mi przerwano.
-Jeszcze jedna kłótnia, a...
-Michael, może powiesz im co wymyśliliśmy na piątek? - Channella uśmiechnęła się a mnie zebrało się na wymioty gdy tata odpowiedział tym samym.
-Pomyśleliśmy z Channellą, że może zrobimy sobie taki rodzinny wieczór? Wiecie dzieciaki, filmy, gry, żebyśmy wreszcie spędzili jakiś czas wszyscy razem.
Staliśmy z Justin'em oniemiali.
-Odpadam - pierwszy odezwał się mój brat - Babi przyjeżdża na weekend. W piątek już będzie więc oprowadzę ją po Londynie, ogólnie wrócimy bardzo późno - wzruszył ramionami. Wzrok taty i Channelli przeniósł się na mnie.
-Dwie rzeczy - uniosłam dwa palce - Pierwsza, z Channellą to z pewnością nie będzie rodzinny wieczór - z jej twarzy znikł uśmiech, a tata już otwierał usta żeby mnie ochrzanić ale zaczęłam pierwsza - Druga jest taka że też wychodzę.
-Że niby gdzie? - tata zmarszczył brwi.
-Znajomi organizują imprezę. Urodziny.. kogoś - jak ona miała? Ma.. Mack.. Mackencoś.. Nie wiem. Bez różnicy.
-Może byś się spytała co o tym sądzę? Może nie pozwolę ci iść na tę imprezę? Co to w ogóle za towarzystwo? Ravenno, mieszkamy tu zaledwie chwilę. Do nowej szkoły chodzisz drugi dzień i już wpadasz w..
-W nic nie wpadam tato. To tylko impreza. Tatusiu.. - podeszłam do niego i subtelnie wcisnęłam się na miejsce Channelli i przytuliłam tatę - Chcę poznać nowych ludzi. No wiesz, mam tylko jedną koleżankę i kolegę. Muszę poznawać nowych ludzi.
-Jedną? To i tak dużo jak na ciebie - prychnął Justin. Zgromiłam go wzrokiem.
-Masz wrócić o 10.
-Tato - jęknęłam - Impreza zaczyna się o 9. Wrócę albo późno w nocy, albo rano.
-No chyba sobie jaja robisz - tata otworzył szeroko oczy. Pokręciłam głową - Przecież ty jesteś jeszcze dzieckiem!
-Ja już dawno nie jestem dzieckiem. Nie mów mi że w moim wieku nie chodziłeś na całonocne imprezy.
-Nie chodziłem. Zakuwałem żeby być tym kim jestem teraz.
-Ja mam czas. Poza tym prawdopodobieństwo że moje marzenia się spełnią jest znikome.
Tata zamilkł. Po chwili westchnął.
-Bez narkotyków Ravenna - mruknął - Możesz pić, bo wiem że i tak byś to zrobiła, ale jedyne o co proszę to żadnych narkotyków. To straszne gówno.
-Dziękuję! - krzyknęłam i przytuliłam go mocno. Usłyszałam głośne westchnienie Jus'a. Czyżby myślał że tata nie pozwoli swojej małej córeczce? - Czekaj. Skąd wiesz że narkotyki to gówno skoro nie chodziłeś na imprezy?
-Nie ważne. Chcesz żebym się rozmyślił?
-Nie, no co ty - odsunęłam się z uśmiechem.
~*~
W piątek wieczorem szykowałam się na imprezę. Wybrałam krótką, czarną spódniczkę, białą bokserkę której końce wsunęłam pod gumkę spódnicy i na stopy wsunęłam czarne vansy. Zarzuciłam na ramiona skórzaną kurtkę i wyszłam ze swojego pokoju.
Zeszłam na dół gdzie czekała na mnie Roxanne. Nie wiem czy dobrym pomysłem było postanowienie zabrać ją na imprezę, ale gdy tylko usłyszała o tym że Niall ją organizuje i że mnie zaprosił, oczy zaświeciły jej w taki sposób, a usta ułożyły się w taki uśmiech to po prostu automatycznie z moich ust uciekło zaproszenie. I wiem że skazałam się na pilnowanie jej, no bo do cholery, to jej pierwsza impreza. Ale chyba mogę poświęcić upicie się do nieprzytomności żeby ona mogła chwilę pobyć z chłopakiem który jej się podoba, a przynajmniej w jego otoczeniu.
Nie wiem czemu ale zawsze gdy spoglądałam na Roxanne w stroju który ubrała na imprezę to zbiera mi się na śmiech. Ma na sobie ciemnoróżową sukienkę do połowy ud i czarne baleriny, no i czarne bolerko. Trochę za elegancko jak dla mnie. Ale przecież jej tego nie powiem.
-Jus - uniósł wzrok znad telefonu - Odwieziesz nas? Prooooszę..
-Babi za niedługo ląduje.
-Zdążysz nas podwieźć na imprezę. No weź..
-Co będę z tego miał?
-Wielki uśmiech od siostry i jej koleżanki? - zasugerowałam. Pokręcił głową dając mi do zrozumienia że jest materialistą - W zależności czego oczekujesz - założyłam ramiona na piersi.
-Przejmujesz moje obowiązki domowe na.. miesiąc - uśmiechnął się chytrze. No chyba nie.
-Tydzień - zaczęłam negocjować i dyskretnie zerkać na zegarek w telefonie Roxanne.
-Trzy tygodnie.
-Dwa - powiedziałam niechętnie. Zastanawiał się chwilę wpatrując w telefon po chwili uśmiechnął się zadowolony.
-Okay.
Wypchnęłam Roxanne z domu i wyszłam za nią kierując ją w stronę samochodu mojego brata. To bardzo nie fair że on ma samochód, a mi tata nie pozwala zrobić prawa jazdy. Justin całą drogę siedział cicho i wsłuchiwał się w to jak z przejęciem Roxanne opowiada o Niall'u i jak mi dziękuje za to że wzięłam ją na imprezę. Gdy Justin zatrzymał się na ulicy gdzie mieszka Niall, z niedowierzaniem zobaczyłam gigantyczny dom, już w ogrodzie wypełniony ludźmi.
-Tu jest chyba cała szkoła z nadwyżką - powiedziałam spoglądając na budynek z samochodu. Roxanne wysiadła i rozprostowała sukienkę.
-Pamiętaj, zero narkotyków - wywróciłam oczami na przypomnienie Justin'a - Baw się dobrze - uśmiechnął się. Mrugnęłam i pożegnałam się z nim. Zaczęłyśmy powoli iść w kierunku domu Niall'a.
-Nie mogę się doczekać! - pisnęła Roxanne gdy weszłyśmy na posesje. Westchnęłam bo zachowywała się jak typowa fangirl* ale żeby reagować tak na zwykłego chłopaka? Ale ja wiem. Dla niej Niall Horan jest jak dla mnie Sean Lemon**. Głośna muzyka była już na ulicy, ale w domu nie słyszałam nawet swoich myśli. Rozejrzałam się po dużym przedpokoju już tutaj stało kilka osób ze szkoły. Weszłyśmy do salonu. Roxanne dusiła się w oparach papierosów i marihuany. To zabawne, ona wyglądała zabawnie w tej swojej sukieneczce wokół pijanych i naćpanych nastolatków.
-Ravenna! A już miałem jechać po ciebie! - wykrzyczał Niall podchodząc do nas.
-Hej - uśmiechnęłam się do niego. Poczułam lekkie szturchnięcie Roxanne - Niall, nie masz nic przeciwko temu że wzięłam ze sobą Roxanne?
-No co ty! Świetnie, im więcej osób tym lepiej! - objął mnie i Roxanne ramieniem. Ona się prawie rozpłynęła czując jego dotyk. Spojrzałam uważnie na niego. Miał zaczerwienione oczy i głupawy uśmiech.
-Ty się ujarałeś - wyszczerzyłam się.
-No pewnie. Też chcesz? - puścił nas i sięgnął do tylnej kieszeni swoich obcisłych jeansów. Miał jeansy i koszulkę z napisem 'Crazy Mofos'. Wyciągnął metalowe pudełeczko które otworzył. Zobaczyłam kilka skrętów. Podał mi jednego. Patrzyłam chwilę na skręta. To tylko skręt, jeden skręt nie zrobi mi krzywdy.
-Czy joint to narkotyk, co nie? - Niall pokiwał głową. Tata się nie dowie. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
-Nie chcesz? - chciał zamknąć pudełeczko.
-Chcę. To tylko marihuana - włożyłam między wargi jointa. Niall przypalił go i schował zapalniczkę. Zaciągnęłam się i przymknęłam oczy przytrzymując się blondyna, to znaczy myślałam że to on. Podałam komuś skręta. Zatoczyłam się w tłum ludzi i zaczęłam się bujać w rytm muzyki nucąc pod nosem.
"You're gone and i got to stay high. All the time. To climb, too high. All the time. To climb, too high. All the time. To keep you off my mind..."
Wpadłam w czyjeś ramiona. Otworzyłam oczy i unosząc głowę do góry zobaczyłam przypatrujące mi się brązowe oczy które ostatnio dość często mnie obserwowały.
Ręce Liam'a były oplecione wokół mnie, przytrzymując mnie blisko swojego ciała i jednocześnie ograniczając moje bujanie się w te i we wte.
Zaplotłam ręce wokół jego brzucha i schowałam twarz w jego białej koszulce z superman'em która swoją drogą była zabawna.
-"Staying in my play pretend, Where the fun ain't got no end, Can't go home alone again, Need someone to numb the pain.." - wymruczałam razem z Tove Lo lecącą z głośników. Pochylił się, a ja poczułam jego oddech na policzku.
-Ukoję twój ból Rav - wymruczał. Jego ręce zjechały na moje pośladki i ścisnął je lekko.
-Trawka to też dobry przeciwbólowy - złapałam go za ręce i znowu położyłam na mojej tali. Jednak on nie ustępował, ponownie złapał mnie za pośladki i przycisnął mnie do swojego krocza. Czuję się taka mała gdy muszę stanąć na palcach i jeszcze złapać go za kark by się pochylił, aby mógł mnie usłyszeć - Ty chyba nie myślisz że tak szybko ci ulegnę?
-I tak wkrótce skoczysz mi do łóżka - uśmiechnął się. Prychnęłam.
-Najpierw musiałabym się napić płynu hamulcowego - odepchnęłam się od niego i przeciskając się między ludźmi rozglądałam się za Roxanne. Zauważyłam że kilka osób się złożyło, ledwo nie potknęłam się o jednego chłopaka. Jednak szczęście się mnie długo nie trzyma, a grawitacja jest naprawdę silna.. Upadłam jak dech lądując na czyiś butach. Uniosłam wzrok, a pijany chłopak odburknął żebym uważała. Nie zgrabnie starałam się podnieść, po chwili poczułam ramiona unoszące mnie do góry. Chwyciłam się kurczowo zielonej bejsbolówki.
-Hej, jesteś cała? - popatrzyłam na chłopaka. Uśmiechnął się czekając na odpowiedź. Zamrugałam kilka razy i pokiwałam głową.
-Ta, cała. Dzięki - chłopak nagle uklęknął przede mną. Szeroko otwartymi oczami patrzyłam na niego, a on parsknął śmiechem i pokręcił głową. Nagle poczułam jak łapie mnie za sznurówki. Zawiązał mojego lewego vansa. Poczułam że się czerwienię. Przez tą trawkę mózg mi wypala - Dziękuję - wymamrotałam.
-Frank - przedstawił się.
-Ravenna.
-Napijesz się czegoś? - wskazał na prowizoryczny bar, utworzony z dwóch długich stolików i kilkudziesięciu rodzajów alkoholu. Kiwnęłam głową. Podeszliśmy, Frank wybrał nieużywany, plastikowy, czerwony kubek - Co preferujesz?
-Piwo - podał mi kubeczek. Upiłam łyk krzywiąc się. Bo jest paskudne, ale przecież nie pije się dla smaku - A ty? - spytałam gdy oparł się o ścianę.
-Ja nie piję. Muszę odwieźć moją siostrę do domu.
-Siostrę?
-Taa. Wolałbym pójść gdzieś z kumplami, a tak to muszę ją dostarczyć bezpiecznie i w jednym kawałku inaczej rodzice zabiją mnie.
-Ciebie? Ale przecież to byłaby jej wina.
-Bo dla nich to wygląda tak że jej nie przypilnowałem. A tak w ogóle to ją może widziałaś? Franky Stone, trochę blond trochę brązowe włosy..
-Nie.. Oh! Właśnie! Zapomniałam! Nie kojarzysz gdzie jest Roxanne Edwards? Zgubiłam ją.. To znaczy blondynka, ciemno-różowa sukienka..
-Wiem kto to Roxy. Rozmawiała z chłopakami z drużyny.. - kiwnął głową na drugie pomieszczenie. Podałam mu pół pełny kubek i zaczęłam się przepychać. Miałam jej pilnować, a tak to najpierw się zjarałam i zostawiłam ją. Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam ją idącą na piętro.. z kilkoma chłopakami.. Zaraz, co? Pobiegłam za nimi. Drzwi zatrzasnęły się prawie przed moim nosem. Zapukałam kilka razy. Nie, ona nie jest taka.. Roxanne na pewno nie poszłaby się..
-Słucham? - wysoki szatyn otworzył mi drzwi. Zajrzałam mu przez ramię. Zobaczyłam Roxanne leżącą na łóżku, wokół niej ustawieni byli chłopcy. Naliczyłam co najmniej czterech, pięciu razem z tym w drzwiach. Zaśmiał się cicho - Chcesz się przyłączyć kwiatuszku? - złapałam wzrok Roxanne. Miała mętne oczy i trochę niemrawy uśmieszek.
-Ona jest pijana.. Nie możecie przecież..
-Za kazania dziękujemy - zatrzasnął drzwi. Zaczęłam walić w drzwi gdy przekręcił zamek w drzwiach.
-Nie! Zostawcie ją w spokoju! Ona jest...!
-Wszystkim nie pozwalasz się pieprzyć? Że ty nie chcesz to i inni nie mogą? - odwróciłam się do Liam'a.
-Otwórz - wskazałam drzwi. Zmarszczył brwi a uśmieszek zniknął - Otwórz te drzwi! Oni jej zrobią krzywdę!
-Przesadzasz Rav. Skąd wiesz ze twoja koleżaneczka się w końcu nie wyluzowała?
-Pięciu chłopaków na jedną? Nie, to kiepski sposób na stracenie dziewictwa! - nawrzeszczałam na niego. Wywrócił oczami - Błagam Liam. Ona nie wie co robi. To ja ją namówiłam na imprezę.
-Więc ty odpowiadasz za każdą rzecz która się teraz z nią stanie - odpowiedział surowo.
-Proszę, będę żałować tej decyzji później. Zrób coś..
-Nie mam klucza - rozłożył ręce.
-To wyważ.
Wybuchnął śmiechem. Błagam Liam, przestań się ze mnie nabijać, tu się liczy czas..
-Nie będę niszczył przyjacielowi domu.
-Zapłacę za te drzwi. Proszę.. - złapałam go za ramię.
-Co będę z tego miał?
-Do kurwy nędzy, Liam! Pogadamy o tym jak ona stamtąd wyjdzie!
Zacisnął wargi a po chwili drzwi były otwarte.
-Co do.. - zawołał jeden z chłopaków. Liam wszedł do środka i zgarnął Roxanne z łóżka - Payne przestań.. Nie mów że słuchasz się jakiejś małej suki - zapinając spodnie wskazał mnie ręką. Liam stał do niego plecami, a do mnie twarzą, widziałam jak dokładnie wyrysowuje mu się szczęka. Odstawił Roxanne, a ja ją przytrzymałam. Odwrócił się do chłopaka i odwinął się, uderzył z pięści szatyna. Który wrzeszcząc upadł na podłogę dłonie przyciskając do twarz. Liam wyszedł szybko mijając mnie i zbiegł na dół. Objęłam Roxanne i powoli sprowadziłam ją na parter.
-Ravi.. - blondynka przytuliła mnie mocno.
-Roxanne, wychodzimy - odsunęłam ją delikatnie. Szłyśmy do wyjścia. Poprawiłam sukienkę mojej koleżanki która była podciągnięta niebezpiecznie wysoko - Gdzie masz bolerko? - spytałam gdy zaczęłam drżeć z zimna. Pokręciła głową zataczając się. Jęknęłam i rozejrzałam się dookoła. Złapałam jakiegoś chłopaka za ramię. Miał długie, trochę kręcone włosy i trochę go kojarzyłam.
-Kolego, moja koleżanka marznie, czy pożyczyłbyś jej..
-A co będę z tego miał? - uśmiechnął się a w jego policzkach pokazały się dołeczki. Wypuściłam zirytowana powietrze.
-Wszyscy wszędzie czegoś chcą! Zrób dobry uczynek do cholery! - krzyknęłam na niego. Wywrócił oczami i zsunął z ramion bordową bluzę. Podał mi ją.
-Nie wiem co Liam w tobie widzi - prychnął i ruszył do domu. Pokręciłam tylko głową. Ja też nie wiem czemu Liam się mnie uczepił, ale jestem mu wdzięczna że mi pomógł. Założyłam ją Roxanne która w tej chwili miała mentalność dziecka. Autobusem wróciłyśmy do mnie do domu. Położyłam ją do swojego łóżka, potem walnęłam się obok niej po prysznicu.
-Dobranocka Ravi - wymruczała przytulając się do mnie. Westchnęłam zrezygnowana. Moja pierwsza impreza w nowym mieście skończyła się właśnie tak. Ja i przytulona do mnie dziewczyna.


Wiecie, przemyślałam kilka rzeczy. Na przykład to, że pisanie o One Direction pomaga mi się pogodzić z tym wszystkim. Jestem pewna że na razie nie będę kontynuować fanfiction o Zayn'ie ani zaczynać nowych, po prostu o tym muszę pomyśleć trochę dłużej i przestać ryczeć pisząc cokolwiek o nim. (Nie wiem czemu większość, w tym ja, zachowuje się jakby on umarł..). Miałam chwilę gdzie myślałam żeby w ogóle pousuwać blogi bo przecież 1D bez Zayn'a to nie 1D, ale zdałam sobie sprawę że gdyby nagle wrócił to co ja wtedy zrobię? Niby można wrócić blogi, ale zespół się jeszcze nie rozpadł, mamy jeszcze nasze 4 aniołki o których będę pisać :) Ale nie wszystko od razu, dobrze? Z pewnością wraca Ravenna - jak widzicie, ale tylko ten blog. Skupię się na tym i tak dalej. Mam nadzieje że nie jesteście na mnie źli? 
Przepraszam za ten cholernie długi monolog. 
A Zayn wróci. 
Musi. 

Zakładka Bohaterowie została zaktualizowana :) 
*Nie byłam pewna czy tłumaczyć pojęcie fangirl ale jednak:
fangirl - kiedyś groupie. Dostaje tak jakby.. pozytywnego szału gdy ma styczność np: z idolem.
**Sean Lemon członek zespołu ROOM 94 - tak, Ravenna ma to po mnie, ja jestem typową fangirl gdy jestem na koncercie tego zespołu lub gdy jestem blisko zespołu jak na podpisywaniu płyt.

9 komentarzy:

  1. To, że Zayn odszedł nie oznacza ze nie możesz o nim pisać. Fanfiction to wymyślone opowiadania także on może być ciągle w nich obecny. W symie to tak dziwnie czytać tylko o 4 chłopakach. Jak dla mnie to 1d zawsze bd miał 5 członków niezależnie od tego czy Zayn odszedł (on i tak pozostanie jednym z 1d). Także mam nadzieję ze bd dalej pisać bo lubię czytać twoje ff :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz ogromny talent. re opowiadanie jest znakomite. Aż chce się go czytać. Znakomita fabuło i dużo akcji. Mam pytanie czy nie dałabyś rady dodawać częściej rozdziałów bo piszesz genialnie i zawsze kiedy kończę czytać rozdział czuję sie nienasycona bo chciałabym jiż wiedzieć co się będzie działo.

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiec jestem.
    Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Ty wróciłaś! Miałam się pouczyć na wos, ale gdy zobaczyłam Twój nowy post... po prostu musiałam go przeczytać.
    Taki cudowny! Pełny akcji, uwielbiam to! *^*
    Serio? 5 chłopców na jedną dziewczynę? Ugh, to przecież gwałt, sorki. Dobrze zrobił Liam, waląc mu w ryj, że się tak wyrażę. Sama bym to zrobiła, gdybym mogła.
    Biedna Roxann, jej pierwsza impreza i tak się skończyła... dobrze, że Ravena ją znalazła. Bardzo dobrze. Ugh.
    Przyćpany Niall i tak seksowny! Najlepszy. Hahah.♡
    Wydaje mi się, że Chanell stara się pogodzić z dziećmi męża, ale jej nie wychodzi. Po prostu, nie wiem dlaczego, ale zaczynam ją lubić. Czy coś ze mną nie tak? :o
    Mi by tata nie pozwolił pić na imprezie . Jakby się dowiedział, że on tam będzie, nie pozwoliłby mi iść. I gdzie tu sprawiedliwość?
    Justin jak zwykle kochany! Uwielbiam go.*^*;
    Właśnie, chciałam się zapytać, czy poznamy jego dziewczynę w następnym rozdziale? Tak strasznie bym chciała poznać tą szczęściarę..
    A ta sytuacja pomiędzy Ravena i Liam'em, to co to miało być?Złapał ją tak bezczelnie za tylek, przyciskając do krocza? Co? O nie, co to, to nie. Nie pozwolę na to. ;-; Stanowczo za szybko.
    Chciałam Ci tylko powiedzieć, tak od siebie, ze ja też płakałam po Zayan'ie. Nawet bardzo. Nadszedł jednak taki moment, w którym trzeba się ogarnąć i zaakceptować to, co wybrał. Jeżeli chciał odejść, pozwólmy mu. Nie utrudniajmy mu tego. Pewnie dużo nad tym myślał i rozważył wszystkie za i przeciw. Nie wiem dokładnie, jaki jest tego powód, ale wiem, że rozumiem to. Chcę tylko, aby był szczęśliwy. :)
    Pozdrawiam serdecznie.
    PS. Chciałabym zaprosić do siebie. Od dłuższego czasu nie miałam dostępu do komputera i nie miałam jak dodać nowych postów, ale to nie ważne. W każdym razie, od jutra wznawiam działalność. Jeśli chcesz, to zapraszam, a jeśli nie, to trudno.
    za-gu-bio-na.blogspot.com
    Przeraszam za spam.
    PPS. Będziesz kontynuować ,,Hi, Daddy!"? Bardzo bym chciała, aby tak się stało.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział (powiedziała wierna fanka) :D
    Według mnie Ravenna dobrze postąpiła ratując dziewictwo Roxi :) może akurat straci je z Niallem, kto wie? :D
    a tak w ogóle zapraszam na mojego bloga http://under-the-key.blogspot.com/
    napisałbym Ci tu streszczenie, ale nie chce Ci zaśmiecać. Liczę, że zajrzysz tak jak ja codziennie zaglądam do Ciebie
    Weny x

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebisty rozdział <3 Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń