Well it's nothing I can't do for you
Nothing, that's good to know
I've never learned from my mistakes
It's all my fault, you're hard to break
Nothing I can't do for you
It's good to know
However hard you may cry
I won't give you up, you won't know why
You're never in my words, you'll never stop to pain
You never ask yourself what they're for
I'm suffering, I'm struggling to get this all out of my heart
(John Newman - Nothing)
Gdy się obudziłam, Liama już nie było. Czułam się lekko obolała po wczorajszym, a gdy wstałam z łóżka, zobaczyłam na prześcieradle krew. Ubrałam na siebie koszulkę i majtki. Przymknęłam oczy i westchnęłam. Muszę sama zrobić pranie, gdyby Chanella albo tato to zobaczyli, miałabym przesrane. A tak właściwie, czemu Liam nie obudził mnie gdy wychodził? Zdarłam prześcieradło z łóżka i usiadłam na materacu. Wzięłam do ręki telefon i wybrałam jego numer.
- Halo? - usłyszałam jego zaspany głos.
- Hej Li.
- O, Rav. Co tam?
- Czemu wyszedłeś bez słowa?
- Co?
- Nie obudziłeś mnie. Czemu? To znaczy po tym co wczoraj..
- Ravenna, mam nadzieje że nie liczyłaś na śniadanie. Moje chwilowe załamanie nerwowe, nie zmieni całego mojego charakteru. To co wczoraj się stało, nic nie zmienia. Nie będziemy teraz w związku czy w czymkolwiek.. - czułam jak z każdym moim słowem do moich oczu napływają łzy. Przełknęłam z trudem ślinę i zacisnęłam powieki, po moich policzkach spłynęły łzy. Wzięłam kilka drżącym oddechów - Rav, jesteś tam?
- Tak. Ja też nie liczyłam na cokolwiek. Znam cię już. Dziwki takie jak ty nie wiążą się z nikim - zaśmiałam się żeby nie domyślił się że płaczę.
Usłyszałam jego śmiech, a potem ulgę w głosie.
- Już się bałem Rav. Do zobaczenia w poniedziałek. - rozłączył się. Wcisnęłam twarz w poduszkę tłumiąc płacz.
Liczyłam na cokolwiek. Szczególnie po tym co wczoraj mi wyznał. Ale nie będzie korzystał z życia jeżeli sie z kimś zwiąże, prawda? Poza tym, pewnie byłam jedną z dziewczyn która poprawia mu humor gdy jest przygnębiony, tylko jedyna różnica była taka że byłam dziewicą, tylko to. Nie przejął się tym że był moim pierwszym, nie zależało mu. Byłam pod ręką. O nie. Cholera, przecież on o tym nie wiedział! Zauważył? Mam nadzieje że nie..
- Ravenno! - Channella zapukała kilka razy do moich drzwi i weszła.
- Słyszałaś proszę?! - powiedziałam w poduszkę. Poczułam jej dłoń na ramieniu. Wstałam szybko strzepując jej dłoń. Spojrzałam na nią wściekła.
- Wszystko w porządku? - podeszła do drzwi i je zamknęła. Oparła się o nie i wbiła we mnie zmartwiony wzrok. Zmartwiony? Pff, jasne.
- Co cię to obchodzi?
- Płakałaś. Stało się coś? Czy to ten chłopak który wychodził wczesnym rankiem? Co robiliście zanim wróciliśmy z teatru? - zrobiła kilka kroków w moja stronę.
- Po co tu przyszłaś? - warknęłam wycierając policzki. Niech ona sobie pójdzie.
- Ravenno, nie chcę dla ciebie źle. Zrozum to. Zależy mi na tobie i na Justinie.
Przetarłam oczy i spojrzałam na nią. Jasne włosy związała w wysoki kucyk. Miała na sobie jeansy i białą luźną bluzkę. Na twarzy nie miała ani grama makijażu. Nie tak jak zwykle, na co dzień ma chociaż puder, podkład czy maskarę.
- Pozwól sobie pomóc. Możesz mi powiedzieć - złapała mnie za rękę. Zamiast wyrwać dłoń, wbiłam wzrok w jej wypielęgnowane palce i ładnie opiłowane, pomalowane na granatowy paznokcie.
- Nie możesz powiedzieć tacie - wyszeptałam trochę zachrypłym głosem. Channella zmarszczyła brwi. Sama nie daję wiary że zamierzam się jej zwierzyć. Ale podświadomie czegoś takiego potrzebuję. Jak Liam wczoraj, wygadania się i zaśnięcia. Ja potrzebuję wygadania się i samobójstwa.
- Dobrze. Nie powiem mu.
- Mój.. To znaczy Liam i ja..
- Liam czyli ten chłopak?
- Ten który uciekł rankiem - wymamrotałam. Nie wiedziałam czy mogę jej to powiedzieć, może jednak nie potrzebowałam zwierzeń?
- Ravenno, możesz mi zaufać - spojrzałam jej w oczy, a ona wzrokiem jakby zachęciła mnie do powiedzenia tego co leży mina sercu.
- My wczoraj.. A on dzisiaj.. I nie chce żadnych zobowiązań.. - wyrzuciłam z siebie nie pełne zdania.
- Rozdziewiczył cię?
Otworzyłam szeroko oczy na jej słowa ale skinęłam powoli głową.
- Ale on wie? To znaczy że był twoim pierwszym i że ty chciałabyś coś więcej?
Potrząsnęłam głową.
- On nie jest chłopakiem który się wiąże. A wczoraj to był taki impuls. Zwierzył mi się z czegoś i tak wyszło.
- Tak wyszło że uprawialiście seks? - uniosła wyskubane brwi.
- To brzmi aż tak niedorzecznie?
- Nie to miałam na myśli Ravenno. Powinnaś z nim o tym pogadać.
- Ale ja nie chcę. Wiem że zrobię z siebie idiotkę. Lepiej po prostu to przeboleć, prawda? - uśmiechnęłam się słabo. Zmarszczyła brwi. Ścisnęła pokrzepiająco moją dłoń.
- Zrobisz to co uważasz za słuszne Ravenno. Nie będę ingerować w twoje życie. Moje zdanie znasz - posłała mi delikatny uśmiech. Wstała i spojrzała na zmięte na podłodze zakrwawione prześcieradło - Wezmę je do prania, okay? - poczułam jak moje policzki płoną gdy zwinęła je tak by nie było widać czerwieni na białym materiale - Nie chcę z tobą walczyć Ravenno. Kocham twojego tatę nie zależnie od tego co o mnie myślisz. Nie jestem potworem ani macochą jak ze złych bajek, wiesz? Chcę dla ciebie i twojego brata jak najlepiej.
Pokiwałam nieznacznie głową. Uśmiechnęła się i wyszła.
Cały weekend przeleżałam na kanapie w salonie oglądając z Justinem wszystkie filmy jakie mieliśmy. Nie jadłam nic prócz popcornu.
- Kiedy Babi znowu przyjedzie? - spytałam rzucając w niego ziarenkiem popcornu.
- Za chwilę wakacje, więc nie długo. Jej matka zgodziła się by spędziła tu lato.
- To świetnie! - aż usiadłam ucieszona. Wakacje z Babi! To będzie ekstra! - Już sobie wyobrażam twój wywieszony jęzor gdy będzie miała na sobie jedynie kostium kąpielowy i będzie pokazywać te wszystkie tatuaże.. - zachichotałam. Wywrócił oczami.
- Widziałem ją już bez kostiumu, więc.. - uśmiechnął się. Udałam że wymiotuję ale po chwili uśmiechnęłam się szeroko.
- Naprawdę? Myślałam że wciąż jesteś prawiczkiem! - parsknęłam śmiechem. Wywrócił oczami.
W poniedziałek wyszykowałam się jak gdyby piątek nie miał miejsca. Gotowa na nowy tydzień i stanięcie oko w oko z Liamem Paynem.
Dni stają się cieplejsze, więc pozwoliłam sobie na krótkie spodenki z ciemnego jeansu. Do tego założyłam białą koszulkę z czarnym napisem "Dear Marilyn" i czarną bluzę. Na stopy wsunęłam czarne vansy. Z książkami wyszłam z domu.
W szkole byłam trochę przed czasem. Przy sali dopadła mnie Franky.
Ubrana w obcisłe jeansy z wysokim stanem i crop top z rękawami 3/4 w szarym kolorze, podeszła do mnie i wzięła pod ramię.
- Co tam? - uśmiechnęła się od mnie.
- Po staremu. A tam? - obserwowałam jak przystanęła by poprawić wysokiego kucyka.
- Czekałam na to pytanie! - pisnęła. Uniosłam brwi - Wiesz że od jakiegoś czasu kręci mnie trener i.. - przygryzła wargę.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Ty i on chyba nie..
- Spotkałam go w sobotę w barze gdy byliśmy z Frankiem na piwie! Był trochę zalany i powiedział że jestem naprawdę seksowna, że ja i ty najlepiej gramy. Powiedział też że chciałby mieć z nami dwiema trójkąt, ale to nie ważne. Powiedziałam mu że bliżej ci do Liama niż dalej i zaproponowałam siebie. W toalecie w barze trochę..
- Przespałaś się z nauczycielem - odparłam wpatrując się w nią z niedowierzaniem - Z naszym trenerem.
- To świetne co nie?
- Nie! On jest dorosły i.. Tak nie można! Franky!
- Ugh. Ravenna, to tylko seks. Przecież nie wyniknie z niego nic więcej.
Zmarszczyłam brwi. Czy wszyscy wokół uprawiali seks bez zobowiązań?
- Był świetny - wyszczerzyła się. Skrzywiłam się.
- Nie rozmawiajmy o tym jak współżyłaś z dwa razy starszym facetem - odparłam poprawiając torbę na ramieniu. Franky zachichotała.
- Z kim idziesz na bal? - zapytała. Spojrzałam na nią dziwnie - Co? Chciałaś żebym zmieniła temat. Wybrałam bal. Będzie za dwa tygodnie, pamiętasz? - uniosła swoje idealne brwi.
- Em, tak. Pamiętam. Idę z Liamem, chyba.
No bo skoro już mnie miał, po co miałby mnie zabierać na bal którego jedynym warunkiem był seks ze mną?
- Jak to chyba? Nie zaprosił cię? Był pijany gdy cię zapraszał? Może zaprosił ale jeszcze nie dałaś mu odpowiedzi? - czemu ona jest taka dociekliwa i nigdy nie daje spokoju? Zdecydowanie wolę jej brata. On przynajmniej jak mu się powie dość to nie gada. I jest przystojny. W sumie Franky też jest prześliczna, gdybym była lesbijką z pewnością bym ją podrywała, ale nie jestem i zdecydowanie wolę Liama.
- Zaprosił ale.. To skomplikowane. A ty z kim idziesz?
Wzruszyła ramionami.
- Myślałam żeby pójść z Niallem. Gadaliśmy o tym ostatnio, ale jeszcze nie wiem. Jakby co to mogę pójść z Frankiem.
- Plan B - posłałam jej uśmiech. Siostra i brat, jako para na balu absolwentów. Ciekawie.
Nagle jej twarz rozbłysła, uniosłam brwi czekając aż wyrzuci to z siebie.
- W przyszłym tygodniu jest wycieczka wszystkich absolwentów! Zabierają nas na piknik, namioty, jezioro i tak dalej! Super, co nie? Nie mogę się doczekać!
- Wycieczka? - prychnęłam. Nigdy nie lubiłam tego badziewia.
- Musisz jechać! Pezz i Mackenzie jadą! Właściwie cała nasza paczka zadeklarowała się że jedzie. Bez ciebie to nie to samo! - podskakiwała w miejscu, a ja cieszyłam się że nie założyła koturn, choć była już tak wprawiona że pewnie mogłaby na obcasach grać w piłkę..
Zaraz, "nasza paczka"? Ja się do żadnej paczki nie ładowałam.
- Nie wiem. Może.. - wymamrotałam.
- Pojedziesz! Musisz! Musimy iść na zakupy! Potrzebuję nowego kostiumu kąpielowego! Może jutro? Zerwiemy się z lekcji? Weźmiemy Perrie, Kenzie i..
- Roxanne? - zasugerowałam. Bez niej mogę nie wytrzymać przy tej trójce. Franky zmarszczyła brwi.
- Okay, choć wątpię by nasza mała kujonka chciała zerwać się z zajęć - parsknęła śmiechem. Skrzywiłam się na jej słowa. Drwiła z mojej przyjaciółki.
- Przestań - warknęłam - Roxanne jest w porządku.
- Oh, okay. Nie gryź - wymamrotała.
Po drugiej lekcji, gdy rozmawiałam na korytarzu z Roxanne, ktoś złapał mnie za biodra i odwrócił. Liam wpił się mocno w moje wargi. Zamiast oddać pocałunek odepchnęłam go. Li uniósł rozbawiony brwi.
- O co ci chodzi Rav? - parsknął śmiechem. Przełknęłam ślinę i powstrzymałam to nie przyjemne uczucie w sercu. Miało się nic nie zmienić. Nadal mam być dla niego wredna jak przed kilkoma dniami. Mamy się wyzywać. Muszę go nienawidzić, a nie chcieć się rozpłakać.
- No chyba rozmawiam, prawda? - wskazałam Roxanne. Wywrócił oczami, a ja ucieszyłam się że udało mi się wybrnąć.
- Jedziesz na wycieczkę? Franky też zaatakowała cię niezwykle uradowana wiadomością o wyjeździe?
- Ta, rano. Nie wiem czy jadę.
- Jak mam cię przekonać? - uśmiechnął się.
- W tej chwili możesz się odwalić - zmrużyłam oczy i wzięłam Roxanne pod ramię. Odeszłyśmy od niego, paręnaście metrów dalej oparłam plecami o szafki.
- Coś się zmieniło między Wami? - Roxanne zmarszczyła brwi zerkając co chwila na Liama to na mnie.
Jezu, człowieku znajdź sobie jakieś zajęcie zamiast stania w miejscu i wpatrywania się we mnie. Z ulgą spostrzegłam Nialla i Mackenzie którzy zaczepili go i odciągnęli.
- Co? - zamrugałam kilka razy dopiero zdając sobie sprawę że zadała mi pytanie. Roxanne powstrzymała uśmiech.
- O co chodzi? Liam nigdy nie pocałował cię publicznie i.. Jak on na ciebie patrzy! Rozbierał cię wzrokiem.. Choć nie. To robi od zawsze. Ale ty też się zmieniłaś w stosunku do niego.
Podniecenie w jej głosie doprowadzało mnie do szału.
- Co tam u Nialla? - spytałam, a ona skrzywiła się na moją zmianę tematu - Może zaprosisz go na bal?
- Nie no co ty - zachichotała nerwowo.
- Może ja go zaproszę w twoim imieniu? - odepchnęłam się od szafki i ruszyłam w kierunku miejsca gdzie zniknął blondyn.
- Ravenna, nie! Przestań! - złapała mnie za ramię. Spojrzała na mnie urażona - Jesteś strasznie wredna gdy ktoś porusza temat którego nie lubisz.
- Idę na lekcje - mruknęłam. Minęłam ją i weszłam do klasy.
Po zajęciach wróciłam do domu, dzisiejszy trening był odwołany z bliżej nie określonego powodu.
- O, hej tato - uśmiechnęłam się do mężczyzny siedzącego na kanapie w salonie. Usiadłam obok niego - Co tam tatku?
- Nauczyciele przysłali twoje oceny, jestem dumny Ravenna - posłał mi uśmiech i cmoknął w czoło - Wybrałaś już szkołę?
Przygryzłam wargę i wzruszyłam lekko ramionami.
- Mam kilka na oku. Ale nie ważne. Mam jeszcze trochę czasu. Podobno w przyszłym tygodniu jest wycieczka szkolna - bawiłam się pilotem od telewizora. Tata zerknął na mnie.
- Chcesz jechać?
- No cóż. Wiesz że nie lubię takich wycieczek, ale moi znajomi tak jakby mnie.. zmuszają. Wygląda na to że chcę jechać - parsknęłam śmiechem - Potrzebuję trochę pieniążków bo idę z koleżankami na zakupy. No wiesz, nowe rzeczy na wycieczkę - zrobiłam minę szczeniaczka. Tata westchnął i wyjął z kieszeni portfel. Wyjął stówkę i wyciągnął w moim kierunku. Złapałam za jeden koniec banknotu, pociągnęłam żeby go zabrać ale tata go nadal trzymał. Zmarszczyłam brwi.
- Masz być grzeczna na tej wycieczce Ravenna - powiedział patrząc na mnie poważnie.
- Tam będą nauczyciele, nie zrobimy więc orgii. Spoko tatku, będzie dobrze - niechętnie puścił banknot. Złożyłam stówkę i włożyłam ją do kieszeni. Cmoknęłam tatę w policzek.
- Michael, już jestem! Oh, cześć Ravenno - zerknęłam na Channellę wchodzącą do salonu. Usiadła na kolanach taty i pocałowała go. Próbowałam się nie skrzywić. Tata spojrzał to na mnie to na swoją drugą żonę.
- Coś tu jest nie tak. Ravenna, Channella weszła tu, przywitała się, a ty bez żadnej chamskiej odzywki, obrzydzonego spojrzenia czy nawet pójścia do siebie? Wszystko w porządku? - spytał podejrzliwie.
Channella uśmiechnęła się.
- Zawarłyśmy z Ravenną rozejm - cmoknęła tatę w policzek i oparła głowę na jego ramieniu.
- Rozejm rozejmem ale tyle czułości nie zniosę - wstałam z kanapy. Tata zaśmiał się.
- Już się bałem że coś jest nie tak - powiedział cicho do Channelli gdy wychodziłam z salonu. Zignorowałam to i poszłam do siebie. Nie długo potem do mojego pokoju przyszła Channella.
- Hej - posłała mi uśmiech. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na krześle przy moim biurku.
- Co cię sprowadza? - uniosłam brwi.
- Przyszłam spytać czy w porządku i co z tym chłopakiem - zaplotła dłonie na kolanach i spojrzała na mnie uważnie już trochę bardziej poważniej bez uśmiechu.
- Wszystko w porządku - westchnęłam.
- Powiedziałaś mu?
- Nie. I niech tak zostanie. Jest dobrze. Wybacz, muszę się zacząć szykować na jutro - zerknęłam znacząco na drzwi.
- Oh, jasne. Już idę - wstała. Spojrzała na mnie ostatni raz i wyszła.
Kilka godzin później zeszłam na dół z zamiarem wyjścia na spacer.
- Gdzie idziesz? - zawołał tata.
- Wyprowadzić psa! - odkrzyknęłam zakładając buty.
- My nie mamy psa!
- Znajdę jakiegoś po drodze! - wyszłam otulając się bluzą. Spacerowałam po okolicy kiedy zobaczyłam dość znajomą sylwetkę siedzącą na krawężniku. Między palcami trzymał papierosa niekiedy przykładając go do ust, a koniec jarzył się - Zayn? - uniósł głowę i spojrzał na mnie gdy siadałam obok. Skrzywił się ale nie odpowiedział - Możesz wytłumaczyć mi jedną rzecz? - zerknął na mnie wciąż bez słowa - Czemu jesteś wobec mnie takim chujem? Coś ci zrobiłam prócz wyzwania od dupków na parkingu w mój pierwszy dzień w szkole?
Zacisnął usta i spojrzał na mnie uważnie.
- Nie lubię cię - powiedział tylko.
- Whow, dzięki za szczerość.
- Nie mów że oczekiwałaś czegoś innego - prychnął. Zmarszczyłam brwi i wyprostowałam nogi wpatrując się w swoje buty.
- Nie tylko.. Nic. Jest powód?
- Po prostu. Twój charakter i to że uczepiłaś się mojego przyjaciela.
- Co? Nie uczepiłam się Liama! - uniosłam głos na co skrzywił się - Przecież to on się mnie uczepił! To nie ja dobierałam się do niego codziennie. Ja go nawet nie lubię!
- Ale on polubił ciebie Ravenna - zmrużył czekoladowe tęczówki na co zmarszczyłam brwi i chciałam od razu zaprzeczyć ale Zayn nie pozwolił mi dojść od głosu - Jedyne o czym gada ostatnimi czasy jesteś ty. Rozpieprzyłaś wszystko.
Wpatrywałam się w niego. Łże. Liam lubi się do mnie dobierać ale mnie samej nie lubi. Naprawdę.
- Nie Zayn. My się nie lubimy z Liamem, mówimy to sobie średnio codziennie. Na serio.. - potrząsnęłam głową i wbiłam wzrok w jego profil. Wyrzucił filtr na ziemię i zdeptał. Wyjął paczkę i wyciągnął następnego papierosa - Palisz jednego za drugim, czym się denerwujesz? Coś cię nęci, co nie?
- Tak, ty - warknął. Poczułam ukłucie w sercu. Czemu to tak boli skoro on nic nie znaczy?
- Podziel się - wyjęłam mu papierosa z między palców i zaciągnęłam się. Przewrócił oczami i sięgnął po kolejnego do paczki. Siedzieliśmy i paliliśmy, dwoje nie lubiących się ludzi, siedzi i po prostu pali - A tak na serio?
- Nie będę się tobie zwierzał - odpowiedział.
- Więc co robisz o 21 na ulicy? Jesteś prostytutką? Może czekasz na prostytutkę?
- Nie wiem, ale jakaś się tu przysiadła - mruknął. Potrząsnęłam głową rozbawiona, to nawet nie bolało, raczej było zabawne.
- Ał, Malik - złapałam się teatralnie za serce - Jeszcze trochę, a przez ciebie popełnię samobójstwo - prychnęłam, a Zayn się spiął.
- Idiotyczny żart - warknął rzucając dopiero co zapalonego papierosa na ziemię. Zaczął się podnosić.
- Hej, o co chodzi?
- Masz gówniane poczucie humoru i mam dość słuchania cię - odparł i ruszył chodnikiem w przeciwną stronę od tej którą przyszłam. Wbiłam wzrok w swoje buty i zaciągnęłam się papierosem. Co mu odwaliło? Może rzeczywiście po prostu ma mnie dość. Sama siebie mam dość.
Pamiętacie żeby wchodzić na I Just Wanna Feel that I Have You Near To Me ? :) x
Saame problemu.
OdpowiedzUsuńNajpierw siostra Liam'a, której nie pomaga chemioterapia, teraz widać, że Zayn miał jakąś styczność z samobójstwem... Może nie on, a ktoś z jego rodziny? Nie wiem. :/
W tym rozdziale zdarzyły się dwie, dobrze rzeczy; rozejm z Chanelle i przyjazd Babi. *-*
Aaa no i jak ona mogła się przespać z trenerem? To obrzydliwe. :c
Miłego dnia! ♥
Jeeeeeny! Co tu się wyrabia! xD
OdpowiedzUsuńMalik ma chyba okres xD
Liam jest pojebany -.- Kocham go, ale on jest rozjebany jak paczka dropsów i pusty jak żeli akuku! No po prostu jak ja go kiedyś kopnę w dupę, to mu gówno kręgi połamie! Obiecuję! xD
Czekam na kolejny rozdział ;*
Jaki cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBrak mi słów :*
Czekam na nn :)
Cudowny <3
OdpowiedzUsuń