You know that it's true
'Cause it's beautiful people like you, who get whatever they want
And it's beautiful people like you, who suck the life right outta my heart
And it's beautiful people like you, who make me cry
'Cause nobody else could be nearly as cruel as you
(Cher Lloyd - Beautiful people)
-O której się to wraca co? - zawołała i klepnęła mnie w pupę gdy szłam obok niej w kierunku lodówki. Pisnęłam i odskoczyłam mimo iż takie gesty od Babi były codziennością. Zaśmiałyśmy się, a Jus przewrócił oczami. Jest po prostu zazdrosny że dobrze dogaduję się z jego dziewczyną.
Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się szeroko do Babi.
-Jak było na imprezie? - zapytał tata upijając łyk soku pomarańczowego. Pobudziłam ich w nocy gdy wchodziłyśmy do domu, a tak właściwie Roxanne, bo zaczęła śpiewać. Nie byłoby to złe gdyby nie to że tak strasznie fałszuje. Tata chyba podejrzewa że na imprezie skorzystałam z czegoś więcej niż piwo. Którego swoją drogą wypiłam tylko pół kubeczka.
-Mogę soku? - spytałam wskazując butelkę z sokiem. Wstał z miejsca i wyjął szklankę i nalał mi soku. Podał mi picie. Piłam bardzo powoli grając na czas.
-Spokojnie, przecież wiem że nic nie brałaś. Ufam ci - uśmiechnął się. I wiem że mówi to co myśli. Staram się nie dać po sobie poznać że nie ma racji - Chodzi mi raczej o twoją koleżankę.
-Roxanne.. Ona zabalowała. Rozdzieliłyśmy się - podrapałam się nerwowo po wnętrzu łokcia.
-Ale bawiłaś się dobrze? - kiwnęłam głową - To dobrze - posłał mi uśmiech. Znowu skinęłam.
-No to jak skarbie - Babi objęła mnie ramieniem - Będę tu tylko tydzień. Pomożesz mi zająć czas? - wyszczerzyła się. Otworzyłam usta żeby potaknąć ale usłyszeliśmy kroki na schodach. Wszyscy wychyliliśmy się by zobaczyć idącą powoli w dół Roxanne. Zakrywała oczy przed światłem i zatrzymała się zauważając nas wpatrujących się w nią.
-Co? - wymamrotała.
-Cześć - Babi wyszczerzyła się do niej - Jestem Babi. Dziewczyna Justin'a.
-H-hej - podeszła do nas - Dzień Dobry, jestem Roxanne - dygnęła do mojego taty i Channelli.
-Dobry - kiwnął do niej. Złapałam Roxanne za ramię i odeszłyśmy na bok. Ale znając moją rodzinkę i ich tendencje do podsłuchiwania, to od razu zaciągnęłam ją z powrotem do mojego pokoju.
-Pamiętasz cokolwiek z wczoraj? - spytałam siadając na łóżku. Przystanęła naprzeciwko mnie gniotąc w dłoni koniec sukienki. Pokręciła głową - Nic a nic? Tego jak polazłaś z pięcioma chłopakami do jednego pokoju najprawdopodobniej mając zamiar pieprzyć się z nimi wszystkimi na raz? - patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami.
-C-co?
-Oh, czyli nie pamiętasz? Masz pierdolone szczęście że zauważyłam to wszystko! Inaczej na pewno nie byłabyś już dziewicą. Poza tym wisisz Horan'owi za drzwi które wyważył Liam.
-Dziękuje - przytuliła mnie lekko. Odepchnęłam ją. Zmarszczyła brwi.
-Przytulałaś się do mnie całą noc. Mam tego dosyć.
Mój telefon zaczął dzwonić. Zignorowałam go i wyszłam z pokoju.
-Idę odprowadzić Roxanne - odparłam idąc z blondynką do drzwi.
-Weź telefon - wywróciłam oczami i pobiegłam na górę. Wyłączyłam kolejne nadchodzące połączenie i wcisnęłam telefon do kieszeni dresów. Wyszłyśmy, a mój telefon cały czas dzwonił.
-Kto się tak dobija? - spytała Roxanne.
-Właśnie nie wiem - wyjęłam mój biały telefon i spojrzałam na ekran. Nie znam tego numeru. Szłyśmy, a ja cały czas rozłączałam połączenia. Fuknęłam na telefon i napisałam SMSa.
Do: Nieznany
Kimkolwiek jesteś przestań do mnie dzwonić!
Patrzyłam wyczekująco na telefon. Dzwonienie ustało, za to pojawiła się wiadomość.
Od: Nieznany
Odbierz Rav. Obiecałaś mi coś wczoraj.
Rav? Tylko jedna osoba tak do mnie mówi..
Do: Nieznany
Teraz nie mogę Liam.
Od: Nieznany
Mam nadzieje że dotrzymujesz słowa ;) Już nie mogę się doczekać. xx
Zmarszczyłam brwi.
-No chyba nie! - zawołałam na głos gdy zdałam sobie sprawę o co mu chodzi. Umówiliśmy się że będzie coś miał z tego że mi pomógł ale na pewno nie będę z nim uprawiać seksu.
-Wiesz Ravenna, ja trafię do domu. Załatw to co tam masz do załatwienia. Do zobaczenia.
-Aha - wymamrotałam nie podnosząc wzrok znad ekranu telefonu. Odeszła a ja usiadłam na krawężniku i zapisałam numer Liam'a. Zadzwoniłam do niego.
-A jednak? - zaśmiał się.
-Cokolwiek chodzi ci po głowie..
-Dużo Rav - przerwał mi - Przecież musimy się rozliczyć. Mimo iż Niall machnął ręką na te zniszczone drzwi to jednak przez ciebie uderzyłem przyjaciela.
-Nie musiałeś - mruknęłam. Uderzył go bo nazwał mnie suką. Tak jakby go obchodziło to co inni myślą o mnie.
-Owszem. Ale to zrobiłem. Masz dzisiaj czas?
-Zależy co masz na myśli - zaśmiał się.
-Nic sprośnego. Chociaż..
-Pa Liam! - odsunęłam telefon od ucha.
-Czekaj - usłyszałam i ponownie przyłożyłam telefon - Dzisiaj wieczorem wybieramy się z chłopakami na.. przechadzkę. Liczę że się zobaczymy.
-Chłopakami? Czyli?
-Zayn, Lou, Harry i Niall.
-Nie jestem pewna czy mam czas - mruknęłam bo jakoś mnie nie ciągnie to tego towarzystwa.
-Jeżeli przyjdziesz dzisiaj to uznam to jako.. rozliczenie się.
Przygryzłam wargę zastanawiając się nad tym. Nie jestem pewna czy ta przechadzka nie będzie miała jakiś pakietów specjalnych. Ale jeżeli nie, no to dobra okazja żeby wyrównać rachunki.
-Okay - zgodziłam się. Jestem pewna że się uśmiecha po tym jak usłyszałam jego zadowolony głos.
-Widzimy się pod szkołą Rav.
-Czemu pod..
-Pa Rav! - rozłączył się a ja z niedowierzaniem spojrzałam na ekran komórki. Pokręciłam głową i wstałam z ziemi. Wróciłam do domu i od razu zamknęłam się w pokoju zastanawiając się nad dzisiejszym wieczorem. Po kilku godzinach przebrałam się w czarne legginsy i niebieską tunikę z rękawami 3/4. Związałam włosy w wysoki kucyk i wyjrzałam ze swojego pokoju. Z dołu słyszałam telewizor. Tata i Channella oglądają jakiś idiotyczny serial. Nie wyjdę tamtędy a Tata na pewno nie pozwoli mi wyjść o tej porze i to do chłopaków. Mogłabym powiedzieć że idę do Roxanne, ale po tym jak widział ją wczoraj naćpaną to nie jestem pewna czy to by mu się spodobało. Wyjrzałam przez okno i odmierzyłam wysokość. Przygryzłam wargę i wbiłam wzrok w drzewo. Usiadłam na parapecie i złapałam gałąź która była najbliżej. Zacisnęłam powieki ze strachu. Pieprzony lęk wysokości. Pisnęłam cicho i po chwili byłam już na ziemi. Zadrżałam z zimna. Mogłam wziąć bluzę. Nie pomyślałam o tym, byłam pewna że jest ciepło. Trzęsąc się szłam do szkoły. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Liam'a.
-No gdzie ty jesteś? - odezwał się Liam. Usłyszałam śmiechy w tle.
-Możesz po mnie podjechać? Zimno mi.. - mruknęłam przystając w miejscu i przebierając nogami. Liam jęknął.
-Gdzie jesteś? - spytał niechętnie.
-Nie daleko. Przy tym rzędzie sklepów.
Odpalił motor i się rozłączył. Westchnęłam bo zawsze kończy rozmowę niespodziewanie. Nie długo po tym zobaczyłam światła motoru. Zatrzymał się przede mną i zszedł z motoru.
-Czemu nie zabrałaś nic ciepłego? - prychnął zdejmując skórzaną kurtkę a potem czarną bluzę którą mi podał. Ponownie narzucił skórę. Założyłam jego bluzę i zaciągnęłam się jego perfumami. Prychnął i kiwnął głową za siebie. Zapięłam bluzę i szybko usiadłam za jego plecami. Wsunęłam dłonie pod jego kurtkę i zaplotłam na jego brzuchu. Dodał gazu i ruszył bardzo szybko.
-Nie jedziemy do szkoły? - zawołałam starając się przekrzyczeć wiatr.
-Już nie - odkrzyknął.
Czy ja kiedykolwiek go zrozumiem?
Zatrzymaliśmy się nie daleko mostu Tower Bridge. Gdy Liam odwrócił do mnie głowę z szerokim uśmiechem ogarnął mnie strach. Obok nas zatrzymały się jeszcze dwa motory i jeden samochód. Ze sportowego auta wysiadł Malik i chłopak z lekko kręconymi włosami od którego pożyczyłam wczoraj bluzę dla Roxanne. Z motorów zeszli Niall i jakiś chłopak. Drżąc, tym razem ze strachu a nie z zimna zeszłam z motoru Liam'a.
-Gdzie moja bluza? - zawołał ze śmiechem ten z 'loczkami' które kiedyś chyba miał.
-Czyli resztę już kojarzysz? - odezwał się Niall. Pokręciłam głową. Blondyn podszedł do tego od bluzy - To jest Harry. A on - wskazał chłopaka który przyjechał drugim motorem - Jego facet, Louis.
Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam zdezorientowana na Liam'a.
-Oni są gejami? - spytałam pół głosem. Naprawdę, towarzystwo pięciu chłopaków nie za bardzo mi odpowiada. Szczególnie że stoimy pod mostem. A ja nie wiem czego mogę się po nich spodziewać. Wszyscy wybuchli głośnym śmiechem.
-Żartowałem. Nie są homo. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale nawet jeżeli, to co z tego? - uśmiechnął się Niall. Nie mam nic do gejów - Chodźmy już - wyszczerzył się jeszcze bardziej.
-Ale gdzie? - spytałam łapiąc go za ramię gdy ruszył przed siebie.
-Nie powiedziałeś jej? - Niall spojrzał na Liam'a który palił papierosa opierając się o swój motor i patrząc coś w telefonie. Pokręcił głową nawet na nas nie patrząc - W takim razie mam nadzieje że nie masz lęku wysokości - wziął mnie na ręce tak jak się niesie pannę młodą i ruszył biegiem w kierunku mostu.
-A co jeżeli mam?! - pisnęłam nerwowo gdy zatrzymał się przed drzwiami do mostu. Mrugnął do mnie.
-W takim razie chyba musisz nas obdarzyć dużym zaufaniem - wokół mnie zgromadzili się wszyscy.
-Nie chcę.
-Tchórzysz? - Harry uniósł brwi. Tupnęłam nogą bliska łez. Od zawsze bałam się wysokości.
-Nie każcie mi - głos mi się załamał. Ich pewne siebie uśmieszki ustąpiły zmarszczonym brwią.
-Ej, chyba nie będziesz ryczeć? - odezwał się Louis.
-Trzeba walczyć z lękami - Liam przerzucił mnie sobie przez ramię i wszedł do środka.
-Błagam, Liam, nie! Boję się! - krzyknęłam bijąc go w plecy. Reszta też weszła. Spojrzeli na nas wyczekująco. Liam odstawił mnie i odwrócił się do kolegów.
-Idźcie. Zaraz do was dołączymy - od razu wbiegli krętymi schodami na góry. Naprawdę wysokie były te schody i było ich dużo. Gdy zniknęli z pola naszego widzenia Liam przyparł mnie do ściany. Patrzyłam na niego zadzierając głowę do góry. Położył dłonie na moich biodrach - Co mam zrobić żebyś tam z nami weszła? - spytał cicho.
-Czemu ci zależy? - spytałam powstrzymując łzy. Uniósł jedną dłoń i odgarnął mi z twarzy kosmyk włosów który uciekł z kucyka, potem pogłaskał mnie po policzku a ja poczułam coś dziwnego w brzuchu. To było coś nowego. To znaczy Liam nigdy nie patrzył tak na mnie ani.. ani w ogóle - Po prostu się boję.
-Chcę przełamać twój strach. Poza tym, te widoki. Londyn stamtąd wygląda niesamowicie. Musisz to zobaczyć.
-To niebezpieczne i chyba nielegalne.
-Co mamy do stracenia? Kiedyś będziesz mogła powiedzieć dzieciakom że razem z piątką gorących chłopaków weszłaś na Tower Bridge. Musimy korzystać z młodości póki nam się to wybacza i tłumaczy dojrzewaniem.
Przygryzłam wargę.
-Co będę z tego miała? - spytałam chcąc wykorzystać jego broń przeciw niemu. Uśmiechnął się delikatnie i pochylił się. Cmoknął mnie w szyję i w ucho.
-Co tylko będziesz chciała - wyszeptał - Ale musisz tam wejść - spojrzał na szczyt schodów.
-Co tylko będę chciała? - uniosłam jedną brew. Kiwnął głową. Chyba jednak spróbuję się przełamać..
-Idziemy? - zapytał odsuwając się. Skinęłam niepewnie. Uśmiechnął się i wszedł na pierwszy stopień. Złapałam go za rękę i splotłam nasze palce. Spojrzał na nasze złączone dłonie a potem na mnie, trochę zaskoczony.
-Nadal się boję. Chyba nie przeszkadza ci to? - wyglądał jakby chciał wyrwać dłoń ale po chwili po prostu ruszył na górę. Trzymał mnie za rękę, a gdy już mieliśmy wyjść na zewnątrz znowu w to wszystko zwątpiłam. Zatrzymałam się na progu. Liam zerknął na mnie.
-No chodź - spojrzał mi w oczy - Nie bój się. Przecież tu jestem.
No właśnie..
Przymknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich oddechów. Poczułam jak delikatnie muska kciukiem moją dłoń. Patrząc Liam'owi w oczy wyszłam na zimne powietrze uderzające w nas. Tamta czwórka siedzieli dalej machając nogami i co chwila na coś wskazując. Zauważyli nas. Mnie idącą noga za nogą jak najbliżej muru i najdalej od krawędzi.
-Przełamałaś się? - zawołał Niall.
-Chyba nie do końca - prychnął Zayn. Zgromiłam go wzrokiem - Zobacz jaki piękny widok - powiedział głosem pełnym jadu - Niesamowita woda, co nie?
-Zayn zamknij się - warknął Liam. Malik mruknął coś pod nosem. Liam podprowadził mnie i usiadłam obok Louis'a. Payne obszedł wszystkich i usiadł na drugim końcu naszej gromadki obok Zayn'a.
-Nie jest aż tak źle, prawda? - Louis położył dłoń na moim udzie i poklepał mnie delikatnie posyłając mi uśmiech. Gdy mocniej zawiało złapałam kurczowo jego ramię - Spokojnie. Nie ma się czego bać mała.
-Proszę, mogę już wracać? - odezwałam się wysokim głosem bojąc spojrzeć gdziekolwiek indziej niż na swoje uda. Zaczęli coś mówić że dopiero przyszliśmy i tak dalej.. - Błagam..
-Odzwiozę ją - westchnął Louis i wstał. Trzymając się go, również się podniosłam i ściskając go, weszliśmy z powrotem do 'środka'. Zeszliśmy na dół. Usiadłam z tyłu motoru chłopaka. Odwiózł mnie bez słowa.
-Dz-dziękuje. Nie musiałeś.. - wymamrotałam. Puknął się w policzek. Zmarszczyłam brwi i pochyliłam się by cmoknąć go w policzek. Mogłam się tego spodziewać gdy odwrócił głową a ja przycisnęłam wargi do jego. Chciałam się odsunąć ale jego dłoń powędrowała na mój kark nie pozwalając mi się odsunąć. Całował mnie, jego język wdarł się do moich ust. Oparłam ręce o jego klatkę piersiową i nie jestem do końca pewna czy go odepchnąć czy podeprzeć gdy zaczęło brakować mi powietrza. Nie świadomie oddawałam pocałunki. Oderwał się ode mnie oddychając szybko. Nadal nie zdjął dłoni z mojego karku trzymając mnie nadal blisko siebie.
-Jedźmy do mnie - wymruczał ponownie muskając moje usta. Zmarszczyłam brwi i tym razem zdecydowanie odsunęłam się od niego - Możemy też iść do ciebie choć..
-Nigdzie razem nie pójdziemy - warknęłam.
-O co ci kurwa chodzi?
-Że mi? - zawołałam.
-A komu? Najpierw zachęcasz a teraz..
-Zachęcam? Pogięło cię?
-Wiesz co? Ciebie pogięło - odjechał nawet nie spoglądając na mnie. Potrząsnęłam głową i odwróciłam się do drzwi. Weszłam do środka i zrzuciłam buty. Przeszłam korytarzem.
-Ravenna? - usłyszałam tatę - Ty wychodziłaś? - stanęłam jak wryta. O. Kurwa. Zapomniałam. Kurwa zapomniałam.
-Ja? Byłam na spacerze.. - starałam się jakoś wyjść z sytuacji choć wiem że moja wymówka jest tak kręta że oni chyba nigdy nie uwierzą.
-O tej porze? Czekaj, przecież.. Czyja to bluza? - tata wyszedł z salonu i spojrzał na mnie.
-Ona jest.. - myśl Ravenna, myśl.. - Justin'a.
Zmarszczył brwi.
-Wyszłam, przewietrzyć się. Może nie zauważyłeś. Przecież oglądałeś.
-No tak.. może. Następnym razem mów jak wychodzisz okay?
Kiwnęłam głową.
Upiekło mi się.
-Dobranoc tato - pobiegłam do siebie. Zrzuciłam bluzę i w ciuchach weszłam pod kołdrę.
Zasnęłam prawie od razu zastanawiając się nad dziwnym zachowaniem Liam'a, o moim wejściu na most i tym co odwaliło Louis'owi.
Zapraszam Was na fanfiction We Are On Fire :)
http://1d-torn.blogspot.com/
Zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=kLvVOMTEUQs :)
Cudo *_*
OdpowiedzUsuńTO JEST TAKIE KURCZE GENIALNE ŻE OMG ---ANGELA
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba styl w jakim piszesz. Czuje się jakbym czytała książkę. Dzięki Bogu że na świecie istnieją takie osoby jak ty. Masz dar i musisz pisać dalej. Każdy kto to czytał mówi pisze iż masz talent a twoja historia jest elementem nadającym się na złożenie w książkę. Dzięki za to pa u czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńWybacz, że tak długo mnie nie było, ale zaczytałam się. Genialna książka, i no...
OdpowiedzUsuńMówiłam Ci już, jak bardzo uwielbiam czytać Twoje opowiadania? Nie? No to mówię. Są jednymi z najlepszych! Kurcze!
Hahah, Tower Bridge, jeju. Ja bym nie dała rady. Nie mam lęku wysokości, ale sam fakt.. Nie, zdecydowanie nie. Widziałam Tower Bridge na własne oczy, I jakoś nie przekonałby mnie żaden fakt, aby tam wejść. Chociaż... Myślę, że nie przełamałabym się. Tchórz ze mnie. xD
O co chodziło Louis'owi? Jak niby ona go zachęcała? Chodzi o tą rękę na udzie? A może nieświadome oddane pocałunki? Kurczę. Przecież on ma Harry'ego! Czemu chce go zdradzić? Jak on może?! XDDD
Dobra, już mi lepiej.
W ogóle, skąd Liam ma jej numer?
A, właśnie! Poznajemy, troszkę, ale jednak, dziewczynę Justina! Tak, tak, tak! :D Mam nadzieję, że będzie jej więcej. *-*
No nic, to tyle.
Jeszcze raz przepraszam.
Pozdrawiam i weny życzę!
Kurde! Bomba ;) Ja też mam lęk wysokości :( Super rozdział, podoba mi się jej charakterek. Do następnego twoją @SillyDreamer_Me
OdpowiedzUsuń