Last night, what was going on?
Hold tight, only just begun,
All out, load the party guns,
We're the only ones, ready go gone,
Face down, wake up somewhere new,
Spaced out, barely made it through,
Every time I get into, whatever we do,
Yeah I'm with you.
Shit, you wanna get with this,
We up to brand new trix, so boy get down to me,
Shit, we own some chronic shit, you know that this is it,
Why don't you come and play.
(Cher Lloyd - Killing It)
Miesiąc później wybiegłam z sali z szerokim uśmiechem i gdy tylko zobaczyłam Liam'a skoczyłam na niego. Przytuliłam go mocno, a on uniósł mnie do góry mimo uczniów przechodzących obok nas i przyglądających nam się. Pocałowałam go, a ona zdziwiony uniósł brwi. To co teraz robię, jest pierwszy naszym zbliżeniem od jakiegoś czasu. Od kiedy stwierdził że jestem idiotką i zaczął mi dawać korepetycje, nie całowaliśmy się czy co innego, choć nadal prawił mi sprośne słówka i czasami obmacywał.
-Co się stało? - spytał odstawiając mnie. Podskoczyłam w miejscu.
-Teraz mam średnią ponad 4! - krzyknęłam i złapałam go za kark, przyciskając swoje wargi do jego - Tak strasznie ci dziękuję Liam! Mogę składać papiery do szkoły muzycznej! - odsunęłam się od niego i podskoczyłam w miejscu bliska łez szczęścia. Li zaśmiał się.
-Brawo Rav. Tylko cicho. Nadal nikt nie może wiedzieć że mam jedną z wyższych średni - cmoknęłam go w usta. Objął mnie ramieniem - No to wiesz, może coś w rodzaju podziękowań..? - czemu idziemy do toalet?
-O nie, wiem o czym myślisz. Powiem ci coś Liamie Payne.
Przystanął i uniósł brwi.
-Słucham Ravenno Harvey - uśmiechnął się pod nosem.
-Wiem że jedyne o czym marzysz to moje ciało tylko dla ciebie - powiedziałam ciągnąc go jednocześnie do kąta między szafkami, gdzie nikt nas nie wydział. Poza tym korytarz i tak się wyludniał. Popchnęłam go na ścianę z uśmiechem i zarzucając dłonie na szyję wspięłam na palce. Przybliżyłam usta do jego ucha, przygryzłam je lekko po czym spojrzałam mu w oczy - Więc dobrze, ale po balu.
-Balu absolwentów? - prychnął. Skinęłam głową.
-Tak. Po balu będziesz mógł zrobić ze mną co chcesz w granicach zdrowego rozsądku i dobrego smaku - uśmiechnęłam się.
-To za ponad dwa tygodnie - mruknął trochę niezadowolony.
-Czekasz już tyle miesięcy, zbawi cię tydzień czy dwa? - musnęłam ustami linię jego szczęki. Zignorowałam to jak drapał mnie jego lekki zarost.
-Zgoda. Ale czy to znaczy że zapraszasz mnie na bal? - słyszałam w jego głosie wyraźne rozbawienie.
-No cóż. Liczyłam że ja ci to delikatnie zasugeruję. A to ty zaprosisz mnie. Zawsze mogę iść z Louisem albo Frankiem, ale trudniej będzie mi wytłumaczyć wyjście w trakcie zabawy z zamiarem uprawiania seksu z tobą. Nie sądzisz?
-Dobra, jak chcesz. Ravenno Harvey, czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na bal absolwentów?
-Z chęcią Liamie Payne'ie - zachichotałam.
-Jedziemy do mnie? - spytał.
-O nie, po balu! - uderzyłam go lekko w pierś.
-Nie to mam na myśli - przewrócił oczami. Mój uśmiech zniknął, a na policzki wpłynął szkarłatny rumieniec.
-Oh. Okay.
-Swoją drogą, świetny mecz rozegrałyście wczoraj - objął mnie ramieniem gdy szliśmy na parking.
-Byłeś tam? - zmarszczyłam brwi.
-W pierwszym rzędzie Rav.
Nie odpowiedziałam. Wsiadłam na jego motor, niedługo potem byliśmy już pod jego domem.
-Jest ktoś u ciebie? - spojrzałam na samochód stojący na podejeździe. Liam był równie zdziwiony co ja.
-Nic o tym nie wiem.. - ruszył szybszym korkiem do drzwi. Otworzył je i nie czekając na mnie wszedł do domu. Powoli, nie byłam pewna czy mogę, weszłam do środka.
- Rachel - powiedział cicho Liam stojąc w miejscu i wpatrując się w kogoś siedzącego w salonie. Stałam przy drzwiach, rozważałam wycofanie się, ale zamarłam gdy z salonu wyszła dziewczyna. Na głowie miała chustę, błękitną, okalała jej głowę. Chyba nie miała włosów. Była strasznie blada, niska i jakby bez sił.
- Liam - podszedł do niego powoli i przytuliła.
Bez słowa przytulił ją mocno do siebie, ale w jego ruchach, to jak chował twarz w zagłębieniu jej szyi. Zaciskał dłonie na szarym swetrze jakby nie chciał jej już puścić. Była chora, to mogłam jedynie wywnioskować. Brązowe oczy, takie same jak Liama tylko należące do niej spoczęły na mnie. Chciałam szybko wyjść póki się nie odezwała ani nic, ale ona odsunęła się od Liama wciąż mnie obserwując.
- Kto to? - spytała słabym głosem wyraźnie zaciekawiona moją osobą.
- Ja tylko.. Ja już pójdę.. - odpowiedziałam drżącym głosem.
- Nie, zaczekaj.. - ruszyła powoli w moim kierunku. Z każdym kolejnym krokiem odnajdywałam następne podobieństwa jej i Liama. Nie tylko oczy, ogólnie coś w twarzy. Uśmiechnęła się lekko - Jestem Rachel. Siostra Liama. A ty?
- Naprawdę to jest bez sensu ja już.. - chciałam po prostu stąd wyjść.
- Chcę tylko znać twoje imię. Nic więcej - zaśmiała się cicho.
- Ravenna. Jestem Ravenna - wyszeptałam.
- Niesamowite imię - przekrzywiła głowę - Możesz iść.
- Do poniedziałku Liam. Do zobaczenia.. Rachel - skinęłam do niej lekko.
- Żegnaj Ravenno - posłała mi uśmiech gdy zamykałam za sobą drzwi. Zmarszczyłam brwi. Włożyłam ręce do kieszeni bluzy i ruszyłam w kierunku swojego domu. Nie minęło piętnaście minut mojego spaceru, a usłyszałam kroki za sobą. Przystanęłam i odwróciłam się.
- Liam? Co ty.. - szedł bardzo szybko. Gdy byłam dostatecznie blisko nagle objął mnie cholernie mocno. Zdziwiona, dopiero moment później przytuliłam go. Usłyszałam jak cicho szlocha - Liam? W porządku?
Tak staliśmy. On, prawie dusząc mnie gdy tulił mnie do siebie, ja, zdezorientowana.
- Liam, możesz mi powiedzieć co się dzieje? - czułam się tak strasznie niezręcznie. Nigdy nie widziałam żeby Liam Payne płakał. Nigdy. A szczególnie żeby przychodził z jakimś problemem do mnie - Liam, proszę, nie wiem co mam robić.. - nie wiedziałam czy sama mam się rozpłakać czy w sumie nie wiem co.
- Możemy iść do ciebie? - zapytał zachrypniętym, cichym głosem.
- Tak, oczywiście ale Rachel, czy ona..
- Nie chcę tam wracać Rav - jego głos drżał od łez. Czułam się tak strasznie niekomfortowo. Chciałam uciec. Nie wiem jak się pociesza ludzi, ja nigdy nikogo nie pocieszałam, nie umiem. Kiepsko reaguję na jakikolwiek ludzkie odruchy bo sama takich nie mam.
- Dobrze, chodźmy. Może pojedziemy autobusem? Za rogiem jest przystanek.. - odsunął się. Wyprostował, a ja poczułam jak pęka mi serce gdy zobaczyłam jego opuchnięte, czerwone oczy. Uniosłam dłoń i delikatnie starłam łzy z jego policzków. Pokiwał głową w odpowiedzi na moje pytanie. Droga do domu, autobusem, potem spacer, minęła w całkowitej ciszy. W autobusie, opierał głowę na moim ramieniu, a ja starałam się zrozumieć o co chodzi. Na szczęście w domu nikogo nie było. Zaprowadziłam Liama na górę.
- Chcesz coś do picia? Może zrobię ci herbatę? Li? - wpatrywał się w podłogę. Kucnęłam przed nim, między jego nogami opierając dłonie na jego kolanach - Liam, co się stało?
Wdrapałam się na jego kolana i przytuliłam go do swojej klatki piersiowej. Objął mnie i przyciągnął bliżej do siebie. Oparłam brodę na jego głowie, delikatnie głaszcząc po plecach.
Odchylił się lekko i złączył nasze usta. Oddałam pocałunek ale po chwili przerwałam go opierając czoło na jego czole. Spojrzałam w jego smutne oczy. Znowu musnął moje wargi, potrzebował tego. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie, że pocałowanie mnie przyniesie mu trochę ulgi.
- Liam.. - wyszeptałam w jego wargi, wplotłam palce w jego włosy.
- Proszę Ravenna, muszę o tym wszystkim zapomnieć. Nie zrobię nic na co minie pozwolisz.. - powiedział cicho nie otwierając oczu, ale nadal opierając swoje usta o moje. Biłam się z myślami. Nigdy nie przywiązywałam większej wagi do dziewictwa. A jeżeli to sprawi że on poczuje się lepiej, mogę poświęcić cnotę. Nie ważne że chciałam z tym zaczekać do balu. Nie chcę żeby płakał. Nie umiem patrzeć na lśniące ścieżki na jego policzkach.
- Otwórz oczy - odezwałam się w końcu - Proszę Liam, otwórz oczy.. - rozchylił powieki. Cmoknęłam go w nos - Będę się z tobą kochać Li. Tylko nie płacz już, nie płacz do cholery..
Złączyłam nasze wargi. Wstałam z jego kolan. Zrzuciłam bluzę, a on obserwował. Nie było w nim nic z Liama sprzed kilku godzin. Którym na to że chcę z nim uprawiać seks, zareagowałby za pewne szerokim uśmiechem i zdarciem ze mnie ubrań. On siedział i patrzył na mnie gdy zdejmowałam bluzkę przez głowę. Zrzuciłam jeansy i w samej bieliźnie, nachyliłam się by go pocałować. Zdjął koszulkę i rozpiął spodnie. Położyłam się na łóżku i skopałam pościel w róg. Zawisł nade mną, całując mnie wsunął dłoń pod moje plecy i rozpiął mój stanik.
- Czekałeś na to długo, co nie? - wyszeptałam gdy mój stanik, jego spodnie i resztki obaw walały się po pokoju. Czułam podniecenie, naprawdę. Chciałam tego, seksu z Liamem. On też tego chciał, widzę po bokserkach. Nie raz zastanawiałam się nad możliwością współżycia z Liamem. I oczywiście nie raz marzyłam o tym i śniłam.
- Tak bardzo długo - wymruczał muskając ustami moje piersi. Wsunął dłoń w moje majtki. Westchnęłam zaciskając powieki gdy zaczął dotykać mnie - Nie mam prezerwatywy..
- W pierwszej szufladzie - wysapałam nie mogąc już się doczekać. Znieruchomiał - Tata mi je dał. Nie rozmawiajmy o tym teraz!
- Chcesz mi pomóc czy.. - jego dłoń zniknęła spod mojej bielizny. Usiadłam na łóżku i odetchnęłam głośno. Przygryzłam wargę gdy zobaczyłam jego dużego, naprawdę pokaźnego, penisa. Dobra, teraz mam wątpliwości. Rozerwał zębami opakowanie i wyjął kondom. Spojrzał mi w oczy, wyjęłam mu prezerwatywę z dłoni - Uważaj na paznokcie. Żebyś nie przebiła.. - wywróciłam oczami. Nie jestem głupia. Zsunęłam lateksowa zabezpieczenie wzdłuż jego długości. Zrzuciłam majtki i pocałowałam Liama. Znowu był nade mną, rozsunęłam nogi i poczułam go tam. Patrzyłam mu w oczy cały czas. Gdy wsunął się we mnie rozchyliłam wargi starając się powstrzymać jęknięcie bólu, ale nadal patrzyłam mu w oczy. Jednak gdy zrobił pierwszy ruch nie dałam rady się powstrzymać i zacisnęłam oczy. Objęłam go nogami w talii i położyłam dłonie na ramionach.
- Liii.. - jęknęłam. Bałam się że ból nie odejdzie, ale wkrótce czułam coś więcej. Przyjemność gdy jego uda stykały się z moimi. Sapał całując mnie po szyi. Czułam jak zaciskał wszystkie swoje mięśnie, nogi mi zdrętwiały. Zwinęłam palce u stóp dochodząc. Stękałam jeszcze chwilę. Liam doszedł chwilę po mnie. Opadł na mnie, przygniatając mnie. Oddychał szybko, równie co ja. Musnął ustami moją szyję. Zsunął się ze mnie, zdjął prezerwatywę, złożył ją i włożył do opakowania. Położył się przy mnie i przytulił głowę do mojej klatki piersiowej.
- Więc co się stało Liam? Czemu płakałeś i.. - uznałam że skoro już mu lepiej, to może mi powiedzieć, ale nie. Przerwał mi.
- Czemu twój tata daje ci prezerwatywy? - spytał chcąc zmienić temat. Westchnęłam i zaczęłam bawić się jego krótkimi włosami.
- Wie że jestem już na tyle duża że będę uprawiać seks. Stwierdził że prawie każdy mężczyzna ma przy sobie paczkę prezerwatyw, ale jeżeli zdarzy się chłopakowi nie mieć, to lepiej żebym ja miała. Żebym nigdy nie uprawiała seksu bez zabezpieczenia. Liam, należy mi się odpowiedź na moje pytanie.
Chwilę milczał. Czułam na skórze przy kości biodrowej jego palce, jak delikatnie głaskał moją skórę.
- Rachel ma raka. Dotychczas mieszkała we Francji, tam są podobno świetni onkolodzy. Przyjechała dziś żeby mi powiedzieć że żadna z chemioterapii nic nie daje. To dlatego. Mam świetne oceny bo chcę być onkologiem, chciałem pomóc mojej siostrze. Wyjechać do Francji by być z nią, uczyć się tam by móc pomagać innym. I ja też miałem.. - nagle zamilkł. Zmarszczyłam brwi. Usiadłam zmuszając go do tego samego.
- Miałeś co?
- Nie ważne, kładź się.. - chciał mnie popchnąć znów na poduszki.
- Nie Liam. Co miałeś?
Przygryzł wargę.
- Twierdzisz że jestem dziwką. Ale ja tylko korzystam z życia Rav. Imprezuję, narażam życie wchodząc na most, albo uprawiam seks. Bo nie wiem co może się stać. Czy zaraz nie okaże się że mam nawrót.. - powiedział wbijąc wzrok w swoje dłonie.
Otworzyłam usta ze zdziwienia.
- M-miałeś raka? - wydukałam. Uniósł wzrok i spojrzał mi w oczy - Liam ja nie..
- To jest bez znaczenia. Miałem raka, moja siostra go ma. Chcę żyć póki mogę, rozumiesz?
Bez słowa położyłam się na poduszkach, on zajął swoje poprzednie miejsce przytulając się do mojego brzucha.
- Ważne są chwile Rav. Trzeba żyć. Nie martwić się niczym. Korzystać z tego co się ma.
Hej!
To już dwa lata! Aaaa! Kiedy to wszystko minęło? Dla ścisłości, dzisiaj mijają dwa lata od kiedy założyłam pierwszego bloga! Chciałam Wasz wszystkim tak strasznie podziękować za ten wspaniały czas, wszystko co dla mnie zrobiliście. Zawsze wy i blogi będziecie dużą częścią mojego życia i serca!
Jeszcze raz dziękuję!
Kocham Was.
Gratuluję drugiej rocznicy! ♥
OdpowiedzUsuńLiam, Liam miał raka? O jejciu. To chyba największy cios, jaki mogłaś nam zadać. W życiu nie powiedziałabym, że on, że on..mógł umrzeć. Że dlatego taki jest. Nie zastanawiałam się nad tym, jak jest. Jak to będzie. Jak było. Po prostu oceniałam. Jaka ja byłam głupia!
A jego siostra? Tak strasznie mi jej szkoda. Skoro chemioterapia nic nie daje, to oznacza tylko jedno. Niestety te mniej pozytywne zakończenie. Chciałabym ją poznać. Chciałabym zobaczyć, jaka jest. Tylko na to nie ma czasu. Chociaż nie wiadomo, ile czasu jej zostało.
A teraz bardziej dziwna sprawa - szybko utraciła dziewictwo. W zasadzie zero romantyczności, nic. No, ale jeśli tak wybrałaś, to nie jestem zła.:)
Jeszcze raz gratuluję rocznicy! ♥
Pozdrawiam, karmeeleq.
Cudowny :*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
O rany... Mam nadzieję, że nie będzie miał żadnych nawrotów... :(
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na kolejny rozdział ;* ♥
Genialny <3
OdpowiedzUsuńLiam miał raka? Tylko żeby nie miał nawrotu.
Gratuluję drugiej rocznicy.
Czekam na kolejny ;*
Genialne , oznaczam cie na swoim blogu tu masz link
OdpowiedzUsuńhttps://once-again-ff-1d.blogspot.com/b/layout-preview?token=zxAUzU4BAAA.W2653M-X3YjTzYyhXF55xg.Pki13NPrLxgmfcT49G4riQ
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń