czwartek, 20 sierpnia 2015

14. Co my zrobiliśmy?

Co do tych dużych żelków to to jest na faktach, nie skojarzyłam tego że może być to podobne do "Klopsik i inne zjawiska pogodowe", ale pamiętam jak osoba opowiadała mi że palili w lesie skuna i podjadali żelki, to tej osobie wydawało się że gonią ją wielkie Haribo po lesie :') 
NARKOTYKI SĄ ZŁE, BARDZO ZŁE, A W MOIM OPOWIADANIU SĄ GŁUPIE NASTOLATKI KTÓRE ĆPAJĄ I PIJĄ, BO SĄ GŁUPIE. 
Wiem że to wszystko nie ma sensu, ale wiecie, chciałam wplątać to o tych żelkach więc są i narkotyki. 
Ja naprawdę nie polecam ćpania :( Tyle się słyszy o tych narkotykach i dopalaczach, nie chcę by Was misie Haribo goniły po lesie lub, co gorsza, po domu. Można się dobrze bawić bez narkotyków czy alkoholu. I NIECH LIAM CZY RAVENNA NIE BĘDĄ DLA WAS PRZYKŁADEM.
Chyba pobudziłam sąsiadów tym Caps Lockiem.. :(
Btw. Też kocham burze, ale to był pretekst by Ravenna spała z Liamem w śpiworze :')
Tak, już skoczyłam swój monolog o Haribo, narkotykach i burzach, zapraszam do czytania! 

And if you can't tell, I'm scared as hell,
'Cause I can't get you on the telephone,
So just close your eyes,
Oh honey here comes a lullaby,
Your very own lullaby,
Everybody's hit the bottom,
And everybody's been forgotten,
And everybody's tired of being alone,
Everybody's been abandoned,
And left a little empty handed,
So if you're out there barely hangin' on
(Nickelback - Lullaby)
Bo umiesz śmiać się śmierci prosto w twarz.
Do momentu kiedy nie zabierze kogoś kogo znasz.
Dzień później ulewy ustały, grupa wyprowadziła się z namiotu Liama. Cały obóz zrobił sobie zawody, różne gdy i zabawy. Siedziałam z Roxanne i starałyśmy się odgadnąć kalambury jakiegoś chłopaka ale miał krzywe ruchy i nic nie rozumiałam. Niall przyszedł do nas i złapał mnie za ramię kiwając do Pani Meadows która spojrzała się na niego podejrzliwie.
- Co chcesz? - spytałam gdy odeszliśmy kawałek - Gdzie reszta?
- Chodź bo dla ciebie zabraknie.. - uśmiechnął się, a mi humor się zepsuł.
- Popieprzyło Was?! Znowu ćpacie?! - spytałam ściszonym głosem choć chciałam na niego nawrzeszczeć.
- Ta, ktoś tutaj ogarnął narkotyki, no chodź..
- Odwal się - odepchnęłam go i usiadłam na miejsce. Schowałam twarz w dłoniach. Bałam się o nich, boję się że przesadzą z narkotykami. Że Liam z nimi przesadzi. Po piętnastu minutach wstałam i ruszyłam w krzaki w których zniknął Niall. Po paru minutach marszu przez las usłyszałam spanikowane głosy. Przyśpieszyłam kroku i zobaczyłam znajome postacie.
- Louis?! - podbiegłam do chłopaka który chodził w miejscu - Co się stało? Gdzie Liam?! - był tutaj tylko on, roztrzęsiona Franky i Perrie - Co się dzieje?! - zaczęłam iść dalej - Liam?! Li? - zobaczyłam go stojącego nad czymś. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam - Ty dupku, myślałam że coś ci się stało? - wyszeptałam bliska łez i uderzyłam go w ramię. Nie objął mnie, stał w miejscu - Payne? - podążyłam za jego wzrokiem i zobaczyłam kogoś leżącego na ziemi i osoby wokół niej. Odsunęłam się od Liama i nie pewnie zrobiłam kilka kroków do reszty - Niall? - zobaczyłam Mackenzie leżącą na ziemi i zakryłam usta. Z jej ust toczyła się piana, odepchnęłam chłopaków i położyłam dziewczynę na boku. Nie wiem skąd wiedziałam że tak trzeba zrobić, włączyło mi się to automatycznie - Co braliście?! Kenzie - klepnęłam ją po policzku mimo iż wiem że jest nieprzytomna.
- Nie wiem, jakieś dopalacze czy.. - Liam potrząsnął spanikowany głową.
- Jesteście tacy głupi! Weź ją na ręce! - powiedziałam do Nialla co zrobił od razu. Biegliśmy przez las.
- Co ty chcesz zrobić Rav? - spytał Li biegnąc za nami.
- Zaniesiemy ją do obozu, a tam wezwą karetkę.. - wysapałam podążając za Niallem.
- Pójdziemy siedzieć za to - szarpnął moim ramieniem i mnie zatrzymał. Oboje dyszeliśmy od biegu, spojrzałam Liamowi w oczy - Wiesz że nie mogę, muszę iść na studia - wyszeptał.
Potrząsnęłam z niedowierzaniem głową.
- Twoja przyjaciółka umiera, a ty myślisz o studiach? Jesteś nikim Liam - wysyczałam i dobiegłam do Ni. W końcu dotarliśmy we dwoje na obóz - Pomocy! - krzyknęłam. Niall położył Mackenzie na trawie, Pan Lloyd podbiegł do nas. Sprawdził puls Hicks. Cała reszta działa się strasznie szybko, nie wiem kiedy z lasu wróciła reszta ale dopiero po tym jak odjechała karetka z Mackenzie i Panią La Bonnett w środku. A co najgorsze, Franky, Perrie, Louis, Harry, Liam, Frank i Zayn udawali że nic się nie stało. Siedzieli wokół ogniska i rozmawiali między sobą po cichu. Ocierając łzy pakowałam swoje rzeczy i składałam śpiwór jak kazała Pani Meadows wszystkim. Godzinę później tata przyjechał samochodem razem z Channellą i Justinem, mieliśmy już odjeżdżać kiedy policja która przyjechała na obóz zatrzymała nas. Spojrzałam przerażona na policjantów którzy kazali mi wysiąść. Zobaczyłam że przy dwóch radiowozach stoją Niall, Liam, Franky i reszta. Zagryzłam wargę i dołączyłam do nich. Usiadłam na ziemi opierając się plecami o koło, chciałam się od nich odizolować. Nie chciałabym ich znać. Jak mogli chcieć, w ogóle pomyśleć o tym żeby przełożyć swoją przyszłość nad zdrowie przyjaciółki.
- Rav.. - zaczął Niall kucając obok mnie. Zgromiłam go wzrokiem. Moje oczy były pełne łez - Musimy wiedzieć co zamierzasz im powiedzieć.. - kiwnął na policjantów.
- Zejdź mi z oczu - wysyczałam.
- Nie rozmawiać - zawołał jakiś policjant. Zacisnęłam powieki. W ogóle dziwiło mnie co reszta tu robi, przecież to ja i Niall przenieśliśmy Mackenzie, my jesteśmy pierwszymi podejrzanymi, prawda? Policja rozmawiała z naszymi rodzicami, Jus spoglądał na mnie opierając się o samochód. Chciałam zniknąć. Zawieźli nas na komisariat, a rodzicom kazali wrócić po nas za kilka godzin. Nawet siedziałam w innym radiowozie niż tamci.
- Nie wyglądasz na narkomankę - trafiłam do radiowozu z jednym policjantem. Siedziałam z tyłu wpatrując się w zachodzące za szybą słońce. Zerknęłam w lusterko w którym obserwował mnie policjant. Był w podeszłym wieku ale wyglądał na dość miłego.
- Nie jestem nią, nigdy nie ćpałam - skłamałam, przecież tylko paliłam, raz na imprezie i raz w lesie.
- Więc co robiłaś z tamtymi dzieciakami? To ty przyprowadziłaś tamtą dziewczynę?
- Niall ja przyniósł, ja tylko szłam za nim i pilnowałam by nie porzucił jej w lesie - wymamrotałam - Czemu kazaliście zostać wszystkim? To znaczy naszej grupie znajomych?
- Tak wskazał Pan Lloyd. To towarzystwo Mackenzie Hicks - odpowiedział. Niechętnie wysiadłam z radiowozu i wyprzedziłam tamtych by nie musieć z nimi rozmawiać. Zostałam przesłuchana jako pierwsza.
- Ravenna Harvey, tak? - skinęłam głową do policjanta - Byłaś na wycieczce szkolnej? - co za idiotyczne pytanie, oczywiście ze tam byłam. Znowu pokiwałam głową - Brałaś narkotyki z Mackenzie Hicks? - potrząsnęłam energicznie głową.
- Gdy tam przyszłam ona już leżała z pianą toczącą się z ust.. - wyszeptałam w głowie błysnął mi ten obrazek.
- Po co tam poszłaś? Po narkotyki?
Zmarszczyłam brwi.
- Za kogo Pan mnie ma? - wyszeptałam mrużąc oczy.
- Za podejrzaną - warknął - Po co poszłaś do lasu i kto tam był?
- Bałam się o chłopaka - powiedziałam cicho patrząc na swoje kolana. Nie mam zamiaru ich wsypać, choć powinnam. Nie chcę by Liam stracił szansę na studia, nie chcę by Niall czy Louis poszli do więzienia za dostarczenie narkotyków, by Franky czy Perrie poszły do poprawczaka bo są nie pełnoletnie.
- Chłopaka? Ale to dziewczyna za dużo przyćpała.
- Źle się czuję - powiedziałam i wstałam. Wyszłam z pomieszczenia i usłyszałam jak Pan Lloyd wrzeszczy na na resztę siedzących jak dzieci które zrobiły coś złego i są przerażone przyszłą karą.
- Chcecie mi powiedzieć że znaleźliście dopalacze, i to w takiej ilości, w środku lasu?! Macie nas za idiotów?! Mackenzie walczy o życie, a wy chcecie ratować własne tyłki! Ale kara Was nie ominie! Wiemy które z Was brało, narkotesty wskazały Malika, Payne'a Franky Stone i Edwards.
Patrzyłam na tą sytuację, jak Liam spuszcza głowę, Franky zaczyna płakać, Malik kręci głową, a Perrie wpatruje się w ścianę.
- Ravenna - wzrok Pana Lloyda skierował się na mnie - Ominął cię narkotest.
- Ona nie brała - odezwał się Liam podnosząc się lekko.
- Siadaj - warknął Pan Lloyd.
- Nie brała żadnych narkotyków, skrzyczała Nas gdy jej zaproponowaliśmy, a przyszła tam bo wiedziała że zrobimy coś głupiego. Tylko dzięki niej, Mackenzie żyje - powiedział cicho spoglądając na mnie.
- Harvey - mruknął Pan Lloyd - Możesz wracać, twoi rodzice czekają na zewnątrz - westchnął i patrząc na mnie. Skinęłam tylko głową i wyszłam szybko z budynku. Zrobiło się już ciemno, odnalazłam samochód taty i wsiadłam do niego. Z tyłu siedział Justin, przytuliłam się do niego mocno z trudem powstrzymując łzy. Objął mnie i pocałował w czubek głowy. Tata ruszył z parkingu i zerknął na mnie przez ramię.
- Skąd narkotyki wzięły się na obozie dla uczniów? Jakim cudem nauczyciele tego nie zauważyli? - słyszałam w jego głosie że jest oburzony. Cieszę się że nie jest zły na mnie. Justin cały czas mnie tulił - Nie brałaś nic, prawda? - zrobił chwilę przerwy.
- Nie, oczywiście że nie.
Nie rozmawiając już wróciliśmy do domu, położyłam się od razu do łóżka jednak nie mogłam zasnąć. Leżałam tak, aż w środku nocy wyplątałam się z pościeli i poszłam do sypialni taty i Channelli. Spali ale nawet się nie przytulali.
- Tato? - wyszeptałam.
- Hmm? - zamrugał kilka razy.
- Nie mogę spać, ciągle myślę o Mackenzie, boję się że ona nie przeżyje. Nie wybaczyłabym sobie tego - łzy spływały po mojej twarzy. Tata zapalił lampkę i usiadł na łóżku. Usiadłam na skraju materaca, a on przytulił mnie mocno. Channella też się obudziła - Przepraszam - zaszlochałam - Wstajecie rano do pracy, a ja w środku nocy.. - jeszcze bardziej się rozpłakałam.
- Shhh, spokojnie kochanie, nie martw się tym - Channella pogłaskała mnie po plecach.
- To co się stało z Mackenzie to nie twoja wina. Nie kazałaś jej brać Ravenna. Nie dość że nie kazałaś to jeszcze uratowałaś jej życie. Wszystko będzie w porządku. Ta cała sytuacja to będzie po prostu nauczka dla Was wszystkich, nie sądzisz? - odparł tato na co skinęłam lekko głową.
- Nienawidzę ich za to. Za to że byli tacy głupi by brać narkotyki..
Kilka dni później zdecydowałam się w końcu iść do szkoły. Tata był stanowczo na nie, nie chciałbym wracała do tamtego towarzystwa. Ale musiałam tam się w końcu pokazać, rozeznać w tym czy bal się w ogóle odbędzie. W sumie nawet nie wiem czy pójdę na bal absolwentów, nie ważne czy się odbędzie czy nie. Mimo słońca ubrałam sweter, nie czułam się dobrze, te kilka dni przesiedziałam w łóżku nie mogąc spać. Ciągle myślałam o Mackenzie. Wiem że muszę wyglądać jak upiór ale idę do szkoły. Justin zawiózł mnie tam i powiedział że jeżeli tylko poczuję się gorzej lub będę chciała wracać to mam zadzwonić. Wymusiłam uśmiech i wysiadłam z auta brata. Weszłam do szkoły i miałam wrażenie że każdy się na mnie gapi. Przez wszystkie lekcje siedziałam skulona w swojej ławce, nie poszłam nawet na trening. Widziałam Liama, Nialla, Roxanne i Franka ale przy żadnej z tych osób nie zatrzymałam się ani się z nimi nie przywitałam. Nie poszłam na trening, od razu zaczęłam iść w stronę domu.
- Ravenna - usłyszałam za sobą Liama, przyśpieszyłam kroku. Złapał mnie za ramię, jak w lesie, i zatrzymał.
- Zostaw mnie - odepchnęłam go - Nie odzywaj się do mnie. Nie chcę cię więcej widzieć Liam.
- Byłem wtedy naćpany Rav - wyszeptał gdy stałam do niego plecami z zamiarem odejścia - Gdybym myślał trzeźwo nigdy nie pomyślałbym o zostawieniu jej tam. Nie jestem potworem. Jestem tylko głupi.
- Myślisz że to coś zmieni? - odwróciłam się do niego powoli - Mackenzie jest w szpitalu. Nie masz pojęcia co przeżyłam Liam. Nie wiesz jak się bałam o ciebie gdy biegłam do tego cholernego lasu! - setny raz moje policzki zalały się łzami - Nienawidzę cię za to. Wiesz że można przedawkować i skończyć jak skończyła Mackenzie, a i tak braliście to gówno. Nawet nie wiedzieliście co to. Dopalacze, najgorsze gówno, zdajesz sobie z tego sprawę? W składzie była trutka na szczury!
Podszedł do mnie i chciał przytulić, ale cofnęłam się o kilka kroków.
- Nie Liam! - wrzasnęłam - Nie! - kręciłam głową. Chciałam go mocno przytulić jednocześnie marząc o tym by wepchnąć go pod samochód. Zaczęłam iść w stronę domu.
- Mieliśmy iść razem na bal Rav - usłyszałam jego cichy głos.
- Zapomnij - rzuciłam przez ramię i odeszłam. Jus zawiózł mnie do szpitala w którym jest Mackenzie. Chwilę wykłócałam się o wejście do sali w której leżała moja koleżanka. Zobaczyłam ją, leżała na łóżku. Zwykle prześliczna, teraz wyglądała jak cień siebie. Jej włosy zmatowiały, była bardzo blada, jej skóra wyglądała jak papier. Spojrzała na mnie gdy weszłam do środka. Uśmiechnęła się do mnie słabo.
- Hej - wyszeptała. Podeszłam bliżej.
- Hej Kenzie - uśmiechnęłam się do niej lekko - Jak się czujesz?
- Lepiej - kiwnęła głową - A ty? Wyglądasz okropnie.. - uniosła brwi. Zacisnęłam usta. Gdyby nie to w jakiej sytuacji się znalazłyśmy powiedziałabym że ona też za ślicznie nie wygląda.
- Kiepsko. Rozmawiałaś z policją?
- Jeszcze nie - gniotła w dłoni skrawek kołdry.
- Powiesz od kogo dostaliście dopalacze? - przekrzywiłam głowę gdy ona pokręciła swoją - Czemu? Nie chcesz żeby ten przez kogo tu jesteś dostał to na co zasłużył?
- To nie jego wina Ravenno - powiedziała patrząc mi w oczy - On sam tylko je miał, nie brał ich. Jestem tu przez swoją głupotę. Gdybym pomyślała trochę, nie wzięłabym tego. To tylko i wyłącznie moja wina. I dostałam to na co zasłużyłam - złapała mnie za rękę i ścisnęła lekko - Ale żyję. Bóg jest dla mnie łaskawy mimo podejmowania chujowych decyzji.
- Wierzysz w Boga? - spytałam marszcząc brwi. Jestem deistką*.
- Tak. Gdy ocierasz się o śmierć zawsze nawracasz się do Boga.

Tak trochę rozdział ku przestrodze :) x

*Deizm, pogląd filozoficzno-teologiczny zakładający, że Bóg stworzył świat, bądź odegrał w jego początkach rolę "pierwszego poruszyciela", ustalił prawa, wg których cała rzeczywistość miała się rozwijać, ale nie ingeruje od tamtej pory ani w bieg historii naturalnej, ani w dzieje człowieka.

8 komentarzy:

  1. Nie wiem, co napisać.
    Jest mi tak cholernie smutno, że ludzie ćpią, palą, piją, po co im to? Do szczęścia nie jest nikomu nic potrzebne, bez tego wszystkiego można się bawić. Jednak nie każdy to rozumie. Myśli, że jak będzie robił to, co niszczy zdrowie, to będzie ,,fajny''. Taa, jasne.
    Dobrze, że Mac przeżyła. Bo, jeśli mam być szczera, myślałam, że już po niej. Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło, kiedy one ze sobą porozmawiały. Rav mogła na własne oczy zobaczyć się z przyjaciółką.. Albo byłą.
    Te pierwsze, dwa zdania nasuwają mi myśl, iż ktoś bliski Ravennie tak umarł. Przedawkował. Bo jak inaczej wytłumaczyć ten paniczny strach? Te niedojście do siebie przez wiele dni?
    Liam..szkoda mi go, ale jednocześnie dobrze mu tak. To, co powiedział, było niewybaczalne. Może i był naćpany, ale skoro potrafił myśleć o studiach, to dlaczego nie o życiu innego człowieka? Sam jest sobie winien. Mógł nic nie brać, zostawić to, ale nie..
    No i Justin taki kochany. Cieszę się, że postanowiłaś go dziś wcisnąć. Tak dawno go nie widziałam i się stęskniłam... najlepszy braciszek na świecie ♥
    Nawet Chanell była okej. Nic, ale to nic, od dawna już w sumie, do niej nie mam. Ba, nawet ją lubię. (:
    Jeśli chcesz, zapraszam do siebie; kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com
    Pozdrawiam, karmeeleq

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeny, oni wszyscy są tak cholernie nieodpowiedzialni! Kuźwa, Mackenzie prawie umarła, nie ważne, że przez swoją własną głupotę, ale prawie, do cholery jasnej, umarła.
    W sumie trochę się nie dziwię Ravennie, że tak długo nie chodziła do szkoły po tym wszystkim, kiedy cała reszta już wróciła. W tym momencie mogę podejrzewać, że ma jakieś nieprzyjemne, a wręcz tragiczne wspomnienia z tego typu używkami, ale myślę, że każdy miałby traumę po zobaczeniu swojej koleżanki w takim stanie... Resztę może mniej to rusza, bo byli wtedy naćpani... Nie wiem.
    Ale mimo wszystko, ten rozdział powinni przeczytać wszyscy pierdoleni narkomani... W sumie, może nie narkomani, bo ich by to ani trochę nie ruszyło, ale osoby myślące o tym, żeby zacząć brać to cholerstwo. Tyle się teraz mówi, że ludzie robią idiotyczne rzeczy pod wpływem dopalaczy, to aż się robi chore...
    Dobrze, że chociaż tata Rav, Channel i Justin są dla niej wyrozumiali, a nie bawią się w podchody typu "a może ty też brałaś?" :))
    Cudowny rozdział ♥ Nie mogę się doczekać kolejnego ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Pouczający rozdzial:) nigdy nie zapomne pięciogodzinnego (naprawde poruszajacego i interesujacego) wykladu o narkotykach. To daje do myslenia...
    Swietny rozdzial:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh, a mi się to tam śmiać chciało. Sama na własne oczy widziałam efekty działania dopsów i nasluchalam się o tym, naprawdę nie potrzebuję kolejnego dennego wykładu na ten temat.

    Rozdział nudny, przesycony dramatem i pełen jak sądzę morałów, widocznych aż zanadto. Postanowiłaś ciągnąć temat, który był wałkowany już miliony razy, chociaż i tak nic do nikogo nie dociera.
    Mimo wszystko jest jakaś akcja, nie mówię tylko o tych reakcjach wszystkich na to co się dzieję, mówię o Rav i Li. Fajnie by było gdyby R. faktycznie długo była uprzedzona do Liam'a, nie lubię akcji kiedy wszystko wraca od razu do normy, bo bohaterowie tak bardzo się kochają (czytałaś My Black Angel? Nigdy wiecej tak popieprzenie niedoskonałych blogów).
    Reasumując, wyczekuje nowego rozdziału mimo wszystko, nawet mimo temu wykladowi i narkotykach. Sama jestem przeciw twardym narkotyką, ale błądzisz mówiąc, ze trawka też szkodzi. Nie szkodzi.
    Tak jak mówiłam - niech Liam zrozumie co traci, a Ravenna niech okaże się silna na tyle, by nie wybaczać mu po jednej placówce (JESTEM TAKA OKROPNA, NIE POWINNAM TEGO PISAĆ).
    Wygadałam się. Rozdział mam nadzieję pojawi się szybko, wciąż jestem zakochaną w tym blogu stałą czytelniczka.
    Do zobaczenia,
    NikaPlease

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega rozdział, tylko Li przez te narkotyki wszystko zepsul :c żeby się tylko pogodzili z Ravenną ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże. Zatkało mnie! Pokazałaś że życie nie jest takie kolorowe idealne. Wszystko się zmieniło. Gdy zaczynałam czytać pierwszy rozdział ,Raveny, myślałam że będzie to dziewczyna ktora nie ma uczuć i w ogole w glowie jej tylko glupoty. Ale nie! Wszystko zaczelo sie zmieniac i pokazywac ze Ravenna jest najdojrzalsza z tego calego otoczenia. Wiem ze narkotyki to gówno i nie zamierzam w nie wpadac. Pokazalas jak najczesciej dzieje sie gdy zaczynasz palic i pokazalas to na najgrozniejszych czyli dopalaczch. Moim zdaniem Liam spiepprzyl wszystko tym ze wciagnal sie w to gowno. Moze miec nawroty raka, chce uczyc sie na medycyne a oslapia swoj umysl i cialo przez branie. On jest jebniety i tyle. Ciekawa jestem co stanie sie z nimi i o co chodzilo ci w watku Raveny i Zayna. Super rozdzial i czekam na kolejny. Ale ten rozdzial jest lekko przygnebiajacy 😕😕

    OdpowiedzUsuń
  7. Liam ty idioto! Mam nadzieje, ze cos wykombinuje i Rav mu wybaczy. Chcialabym zeby poszli razem na bal. Byliby piekna para. Mozesz mi wyslac zaproszenie do Bloody Heroin? Bardzo bym chciala przeczytac. natkaskyhope@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny rozdział ?? ;)

    OdpowiedzUsuń